Mass Effect 3 - Moje zakończenie
Witajcie! Czy mieliście kiedyś tak że, historia w którą się strasznie wciągnęliście została spaprana na końcu? Ja tak miałam, jestem fanką uniwersum Mass Effect i gra mnie pochłonęła. Lubiłam moja protagonistkę, która była maksymalną idealistką (nie umiem grać by bohater był zły) no i mała romans z Kaidan'em Alenko (ah~ uwielbiam go). Kiedy zagrałam ostatnią misję byłam strasznie rozczarowana, zła i smutna! Byłam tak niezadowolona że napisałam swoje szczęśliwe zakończenie. Potem wyszło DLC w którym wyjaśnili kilka spraw, ale ja wole moje zakończenie xd. Ostrzegam że znajdują się tu elementy które były w grze (takie małe spojlery), jak coś to przeczytajcie po przejściu trylogii gry lub obejrzeniu gameplay'a. To na tyle mojego gadania, mam nadzieje że się spodoba :3
________________________________________________
(Człowiek
iluzja właśnie popełnił samobójstwo)
Shepard
podchodzi do konsoli i otwiera ramiona Cytadeli, kiedy Cytadela
zaczęła się powoli otwierać, podeszła ona do Admirała
Andersona.
-Jestem
zmęczony czuje się jakbym wieki nie siedział.
-Zasłużyłeś
na odpoczynek.
-Dobrze
się spisałaś, jestem z ciebie dumny. - pochwalił Shepard.
-Dziękuję.-Razem
podziwiają krajobraz, nagle Anderson nie odpowiada Komandor nerwowo
sprawdza mu puls, nie wyczuła go. Położyła Andersona na podłodze
i rozpoczęła masaż serca, straciła przy tym ostatki energii ale serce przyjaciela znów zaczęło pracować.
-Dzięki
bogu żyje. Stracił tylko przytomność.-odetchnęła z ulgą.
(-Komandor
brrzzz.. Słyszysz mnie, odbiór tu Hakett )- Admirał komunikuje
się z Shepard.
-Słyszę
sir, co się stało?
(-Cytadela
się otworzyła ale bzz.. nic się nie dzieje, tygiel nie strzela
..brzzzz Komandor Shep..bzz.)-łączność z Haket'em została
przerwana.
Nagle
Człowiek iluzja się poruszył, Shepard szybko to zauważyła i
ruszyła w stronę pistoletu. Przywódca Cerberusa wstał w dość
nienaturalny sposób. Komandor zaczęła celować w niego z broni.
-Człowieku,
jesteś pierwszą istotą która tu dotarła- powiedziało martwe
ciało.
-Jesteś
żniwiarzem? To pewnie jakaś sztuczka.
-Nie,
jestem tu, jak i wszędzie- powiedział zagadkowo.
-Więc
kim jesteś?
-Wy
nazywacie mnie Cytadelą, to ja jestem katalizatorem.
-Cytadelą?-zapytała.
-Tak
i jestem tym co wszystko zapoczątkował.
-To
ty kierujesz żniwiarzami? Dlaczego? Po co?-Shepard nerwowo i ze
złością wyrzuciła z siebie te pytania.
-Cykl
musi trwać, bo bez tego nie będzie życia organicznego.
-Bez
tego nie będzie?! To właśnie ty niszczysz to życie!
-Nie.
Niszczymy tylko rozwinięte rasy, tych które dopiero się rozwijają
pozostawiamy w spokoju. Tak było z Ludźmi. Istoty
syntetyczne mogą sprzeciwić się swym stwórcą i zniszczyć całe
organiczne życie w wszechświecie.-zaczął tłumaczyć.
-W
imię czego?!-nagle płyta na której stali podniosła się ku
górze i leciała.
(-Bzz..
Pani Komandor brrzz.. Pani komandor słyszysz mnie?)
-Joker
wszystko w porządku? Jak przebiega bitwa, straciłam kontakt
Hakett'em.
(-Właśnie
wyrównujemy siły, ale jest ciężko. Gdzie jesteś pani Komandor?)
-Jestem
na..
(-Cholera
żniwiarz w nas celuje brzz.. koma..brzz.)
-Joker
jesteś tam? Joker?!
-Ładu
i chaosu. Niestety tak zwany Tygiel zmienił wszystko.-Dolecieli
na górę, Shepard rozejrzała się dookoła i zobaczyła ziemię i
bitwę toczącą się dookoła niej a niedaleko znajdowała się
konsola w kształcie niebieskiej kuli, mówił dalej.
-Stworzyliśmy
Tygiel po to by przeszkodzić żniwiarzom przed unicestwieniem nas i
muszę przerwać ten cykl. Jak mam uruchomić Tygiel?-zapytała
stanowczo.
-Możesz
zniszczyć żniwiarzy przy okazji unicestwiając całą sztuczną
inteligencje, nas lub przejąć nad nami kontrolę.
-Więc
Człowiek iluzja miał racje, czy naprawdę będę mogła nimi
kierować? I w jaki sposób?
-Będziesz
musiała poświęcić się i stać częścią cytadeli, twoje ciało
wyparuję. Jest to ciężki wybór który musisz podjąć.
-Ciężkie
to... czy mogę się ciebie o coś zapytać?
-tak?
-Czym dokładnie są żniwiarze?
-Czym dokładnie są żniwiarze?
-Żniwiarze
to poprzednie rasy obcych które przechodziły przez cykl od milionów
lat.
-Przerabiacie
całą rasę na żniwiarza, to jest potworne.-Shepard mu to
wytknęła.
-A
jednak jest to konieczne dla cyklu, inaczej wszechświatem zawładną
maszyny.
-Ty
nas nie rozumiesz, to co robisz odbiera nam nadzieję.
-Ty
tworzysz nadzieje, wystarczy że dokonasz wyboru.
-W
jaki sposób stałeś się Cytadelą?
-To
moja rasa stworzyła Cytadelę, przekaźniki masy i żniwiarzy. Było
to konieczne do utrzymania ładu i chaosu, ja zostałem wybrany by to
utrzymać.
-Nie
sprzeciwiałeś się temu? Co właściwie chciałeś?
-Ja...
nie pamiętam.-odpowiedział z zająknięciem się.
-Stworzyliście
cykl i chcecie go utrzymać, dlaczego?
-Bo
było właściwe.
-Dla
kogo jest to właściwe? Zabijacie miliardy istnień, i teraz tylko
ja mogę to przerwać.- Shepard zeszła z platformy .
-Człowieku
jaka jest twoja decyzja?
-Zniszczenie
żniwiarzy odpada, teraz kiedy Gety i SI mogą być sobą, a nie
tylko elektroniką, nie mogę ich skazać na śmierć. Pozostaje mi
więc opcja przejęcia kontroli nad żniwiarzami tak jak chciał to
zrobić Człowiek Iluzja. Chyba że...-Shepard zaczęła się
przez chwilę zastanawiać.
-?
-Chyba
że... Jesteś Cytadelą więc jak się podłączę to ty znikniesz.
-Tak.-potwierdziło
martwe ciało.
-Czy
naprawdę tego chcesz?
-Ja
nie...- Cytadela nie odpowiedziała na pytanie.
-Bo
jest inne wyjście.
-Jakie?
-Wystarczy
że przerwiesz cykl-zaproponowała.
-Ja
mam przerwać cykl który trwa od tylu milionów lat?
-Tak.
-To
niemożliwe.-odpowiedział.
-Dlaczego?
-Bo
to musi trwać by życie organiczne mogło przeżyć by maszyny ich
nie zniszczyły.
-Nie,
nie musi to trwać, wystarczy że uwierzysz.-nalegała Pani
Komandor.
-W
co mam uwierzyć?- zapytał się zaskoczony.
-W
przyszłość, w pokój, w nas. Każdy wybiera własną ścieżkę,
tobie została ona narzucona,. Uwierz w to że maszyny nie stanowią
już zagrożenia zmieniliśmy to. Może i cykl był kiedyś
potrzebny i powtarzany wielokrotnie ale każda rasa jest inna a wy
nie daliście im szansy.
-Ja
nie wieże... ale postaram się. Przerwę cykl na zawsze.- Martwe
ciało człowieka iluzji podeszło do niebieskiej konsoli dookoła
pojawiły się niebieski wyładowania. Cytadela zaczęła nabierać
mocy, było to słychać i po całej zaczęły chodzić prądy.
-Jesteś
niesamowitą istotą człowieku, przekonałaś mnie i dzięki tobie
teraz zaczynam wierzyć w inną możliwość niż cykl, dziękuję
człowieku.-Nagle cytadela zamilkła i po chwili wyrzuciła z
siebie niezliczoną ilość niebieskiej energii która
rozprzestrzeniła się dookoła, przez przekaźniki masy dostała się
do reszty zakątków kosmosu, przeciążając przy tym Przekaźniki
masy które po przejściu potężnego sygnału zmieniały swoją moc
na 10/100%.
-W
zamian chce...
-Co
chcesz?
-Byś
to ty pokierowała tymi istotami.
-Zawsze
to robiłam i robić będę do końca swoich dni.-Żniwiarze
zaczęli się wycofywać, aż do momentu ich całkowitego zniknięcia.
Wszystkie rasy zaczęły się cieszyć z wygranej. Ciało którego
używała Cytadela odwróciła się w stronę Sheppard i ostatni raz
spojrzała na kobietę.
-Żniwiarze
nigdy nie powrócą. Niech twoje słowa i czyny przemówią do innych
tak samo jak przemówiły do mnie. Żegnaj człowieku-ciało
Człowieka Iluzji zaczęło spadać niebędące już kontrolowane
przez katalizator, Shepard z trudem dostała się na platformę,
zleciała na dół do Andersa, kiedy ruszyła w stronę Admirała i
przy nim upadła na kolana i oparła się ręką by nie upaść do
końca. Dookoła niej na podłodze pojawiały się szkarłatne
krople. Czuła się taka wyczerpana, z każdą chwilą ciało coraz
bardziej odmawiało posłuszeństwa, zaczęła mocniej krwawić z ran
przez impuls. W głowie jej się kręciło, a ostrość widzenia
nikła i ciemniała. Przez myśli przelatywały jej twarze i słowa
towarzyszy i przyjaciół zarazem. Obieca złożona Dr Karen Chakłas
że razem wypiją lodową brandy, jak przed rokiem. Słowa Garusa
dodały jej otuchy ,,Obyś znalazła się w niebie, zanim diabeł
się dowie, że nie żyjesz”.
-Joker
słyszysz mnie?-zaczęła wywoływać Jokera przez komunikator.
(-Tak
Pani Komandor, to było niesamowite. Wysłaliśmy żniwiarzy do tej
czarnej dziury z której wylazły. Mam nadzieje że wkrótce spotkamy
się z całą ekipą na ziemi, Vega stawia.)- mówił Joker nie
kryjąc radości z wygranej.
-Joker,
ja i Anderson jesteśmy na cytadeli, w jakiejś nieznanej części.
Anderson jest ranny ale przeżyje- przerwała by złapać oddech
i kontynuowała.
-
Włączę nadajnik w omnikuczu więc będziecie mogli go znaleźć
bez problemu.
(-Komandorze
jakoś dziwnie się zachowujesz, wszystko w porządku?)-dopytuje.
-Joker...
ja chyba nie dotrzymam danego ci słowa.
(-Pani
Komandor?)
-Nie
mam już siły. Przepraszam...-Sheppard osunęła się na podłogę
obok nieprzytomnego Andersona.
(-Pani
Komandor?! Shepard?! Odezwij się!)-Krzyczał Joker bez skutku.
...........................................
Sheppard
otacza ciemność, powoli robi się coraz jaśniej, otwierają się
niebieskie oczy.
-Szybko,
pacjentka odzyskała przytomność, powiadomić o tym dowództwo.
-Gdzie
ja jestem? Żyję?-Pyta się zdezorientowana Shepard.
-Komandor
Sheppard żyjesz, a przede wszystkim pokonałaś żniwiarzy.
The
End
Komentarze
Prześlij komentarz