Maddison Ross Rozdział 3 - Auć, ale się walnęłam w nogę. Głupia szafka, po co ona tu w ogóle stoi?!
Dochodziła już 6.30 i już
całkowicie wstawiona wraz z Cath zaczęłyśmy się zbierać
chwiejnym krokiem do domu już ubrane w płaszcze, Cath miała źle
pozapinane guziki. Nagle poczułyśmy ucisk na ramionach była to
Sam.
-A wy gdzii się
wybiracie tkie wstwione? - zapytała bełkocząc.
-Myśm stwierdziły że
trzba wrócić do domu. - wybełkotałam
-Ni nigdzie nie
wracacie sme, jeszcze ktoś was prwie cy coś! - powiedział
również dziabnięty Michael -Ty też Thom, jedzim do nas do
domu. - Przyjechał po nas szofer, wpakowaliśmy się do
samochodu. Sam, Cath i ja zaczęłyśmy śpiewać na cały głos, a
chłopaki próbowali nas uciszyć. Wyszliśmy z samochodu a Cath
od razu potoczyła się w krzaki, razem z Sam ją wyjęłyśmy. We
włosach miała kilka połamanych gałązek i wyglądała całkiem
zabawnie. Wyciągałam gałązki z poplątanych włosów Cath, a
Michael i Thomas właśnie zaczęli się rozbierać z płaszczy w holu
domu. Kiedy zmełłyśmy buty Cath złapała mnie za rękę, wciągnęła
mnie po schodach i wpakowała do pokoju gościnnego gdzie miałyśmy
spać. Samantha przygotowała kanapę do spania dla Thoma, Catherina
dała mi jakiś duży T-shert, kiedy się przybrałyśmy od razu
padłyśmy na łóżko i bardzo szybko zapadłyśmy w sen.
Nagle się budzę, lekko
otworzyłam oczy, przetarłam je i rozciągnęłam się w pozie
leżącej.
-Mhmm. Gdzie ja
jestem? - usiadłam.
-O ku**a ale mam
kaca... - zakleiłam i rozejrzałam się do o koła siebie,
spałam na jednym łóżek z Cath w białej pościeli. Byłyśmy w
pokoju o kolorze jasnej kawy z zasłoniętymi ciemno-brązowymi
zasłonami. Jestem w domu Sam i Michaela.
-Ale łeb mi pęka,
pić. Chce mi się pić. - spojrzałam na zegarek w komórce
12.02. Wstałam i idąc opierałam się o różne meble i ściany,
niestety potykając się cały czas o nasze ubrania. Jestem na
korytarzu wyruszam na wyprawę pełną niespodzianek i
niebezpieczeństw w poszukiwaniu kuchni , gdzie była kuchnia?
-Auć, ale się
walnęłam w nogę.
Głupia szafka, po co ona tu w ogóle
stoi?! - stanęłam na równe nogi, idę w stronę schodów.
Dobra jestem na dole widzę drzwi wejściowe, kuchnia powinna być...
po prawej? lewej? Tu jest salon więc za salonem powinna być
kuchnia, w salonie na kanapie ktoś śpi. To ten cały gbur Thony?
nie y... Thomas.
-Auuć...! -
walnęłam łokciem w szafę, skąd ja mam tyle pecha? i prawie
strąciłam zdjęcie dzieci Samanth. Za chwile się okaże że znowu
w się potknę, upadnę, uderzę głową w jakąś szafkę i
wykrwawię się na śmierć. Dotarłam, zrobię sobie kawy. Ok ekspres
nastawiony, a co do jedzenia? O jajka i majonez. Postanowione kanapki
z jajkiem i majonezem, tylko nastawie jajka.
Chwile później wypiłam
kawę i zrobiłam dwa talerze kanapek, szybko zjadłam trzy kanapki
byłam dość głodna. Po cichu wlazłam na górę wpadłam do
toalet, załatwiłam sprawę niecierpiącej zwłoki. Potem już w
pokoju, Cath rozwaliła się na całym łóżku, a ja się szeroko
uśmiechnęłam. Pozbierałam moje rzeczy z podłogi i się ubrałam,
zeszłam na dół w salonie znalazłam kardę i długopis. I
zaczęłam pisać wiadomość.
Droga Sam
Dzięki za zaproszenie na
imprezę i za gościnę.
Poszłam do domu ale w podzięce zrobiłam wam kanapki z jajkiem i majonezem,
kawę w ekspresie
wystarczy podgrzać.
Życzę smacznego, ucałuj
ode mnie dzieciaki.
Do zobaczenia.
P.S. Samantha
przypomniało mi się że twoje dzieciaki muszą oddać książki,
które wypożyczyły bo będą musiały zapłacić karę. Biblioteka
będzie otwarta za dwa dni.
Maddy
Wiadomość zostawię w
kuchni na blacie, godzina 13.00 jestem w drodze do domu. Jak
wychodziłam to ktoś chyba wstał, ale wolałam się szybko zmyć
do siebie. Jednak zamówię jakieś taxi bo do domu chyba nie dojdę.
Mam kaca i wszystko mnie boli. Jedziem taksóweczką do domciu. I już
na miejscu, teraz tylko otworze mieszkanie. Rzuciłam torebkę na
fotel przy okazji trzaskając drzwiami, co nie był najlepszy pomyłam
bo na kacu światło i dźwięk aż porażało całe ciało. Wpadłam
do sypialni i przebrałam się w coś wygodniejszego, nalałam sobie
wody do szklanki. Usiadłam na kanapie stawiając szklankę obok na
stoliku, złapałam pilota i przykrywając się kocem skakałam po
programach w poszukiwaniu jakiegoś ciekawego programu. Skończyła
się na tym że oglądałam powtórkę jakiegoś filmu, podczas
oglądania polepszyło mi się.
Obejrzałam go i lekko
znużona gapiłam się na przelatujące białe litery na czarnym jak
atrament tle. Nagle dostałam ochotę na orzeszki wasabi i tymbark Jabłkowo-miętowy, wyłączyłam TV. Założyłam buty i wyszłam z
mieszkania zamykając za sobą drzwi, zbiegłam po schodach. Poszłam
do najbliższego sklepu, rozejrzałam się w nim i nie było tego
czego chciałam. Stwierdziłam że najlepiej jeśli pójdę i kupie je
w supermarkecie. Uderzyłam w coś butem i upadłam na jakiegoś
mężczyznę, zaczęłam go przepraszać. Miałam przez chwile De
javu, wczoraj też zdarzyła mi się taka sytuacja.
-Przepraszam bardzo,
zagapiłam się.
-Nie mam nic przeciwko temu by dziewczyny na mnie leciały. - spojrzeliśmy na
siebie.
-Och to ty...
- powiedziałam oszołamiano.
-Hehe... kogo my tu
mamy, to ty mnie powykręcałaś na sylwestrowej imprezie. -
zasyczał z cwanym i mrocznym uśmiechem. - Pora na rewanż drapieżny
kociaku - powiedział to z jeszcze bardziej złowieszczym uśmiechem
na twarzy. Przerażona zaczęłam powoli stawiać kroki do tyłu,
szybko się od wróciłam i zaczęłam uciekać, a on ruszył za mną.
Robiło się powoli ciemno, wołałam o pomoc.
-Pomocy ratunku!
-Nie uciekniesz
przede mną koteczku!
-Proszę ktokolwiek!
- ludzie nie zwracali na mnie uwagi jakby w ogóle mnie tam nie było,
wiedziałam że w dzisiejszych czasach ludzie są obojętni na
krzywdę innych, ale że aż tak to nie wiedziałam. Biegłam coraz
wolniej, przed oczami miałam lekką mgłę, odwróciłam się i
zobaczyłam on nadal był za mną i nie był sam. Były z nim osoby
które znam i które mnie nienawidzą, skręciłam w uliczkę. Szłam
nią, była jak labirynt i nagle trafiłam na ślepy zaułek. Pomysł
z skręceniem w uliczkę był zły, odwróciłam się i zauważyłam
zbliżających się do mnie ludzi. Zaczęłam się cofać do momentu
kiedy uderzyłam plecami o mur, osunęłam się do pozycji siedzącej.
Położyłam głowę na kolanach i przykryłam ją rękoma, a oni
powoli się zbliżali.
-Kici kici kici, no
choć tu drapieżny kociaku.
-Nie proszę...
zostawcie mnie! - krzyczałam.
-Maddison nie bój się
nie będzie aż tak bardzo bolało.
-Nie... błagam. -
mówiłam lekko szlochając.
-Haha Maddy, och moja
Maddy pora na rewanż! - zaczęli wyciągać do mnie ręce.
Nagle wstałam i zorientowałam się że jestem w swoim mieszkaniu a
wszystko było tylko snem a raczej koszmarem.
-Haha... ech... - westchnęłam zadowolona że był to tylko głupi koszmar. Wypiłam resztkę wody wstałam i wstawiłem ją do zlewu, muszę tu w końcu posprzątać. Przy okazji wypocę siebie alkohol który wczoraj pochłonęłam na imprezie, najpierw ubrania z sypialni. Posegregowałam je kolorystycznie i wrzuciłam do pralki pierwszą partie ubrań. Książki które walały się po kątach w pokojach ułożyłam na biblioteczce, a książki prawniczo-sądowe itp. położyłam na biurku, obok stosiku jakiś akt ze szkoły. Umyłam brudną szklankę, wytarłam i schowałam. Wytrę kurze ale odkurzać dziś nie będę, jeszcze tylko pozbieram śmieci i je wyniosę. Zrobiłam sobie zupkę chińską vifon z kawałkami parówki i zaczęłam ją pochłaniać, po posiłku pozmywałam. Jutro rano mam wykład więc muszę wcześnie wstać, wzięłam swoje notatki i zaczęłam je czytać i analizować. Pralka skończyła pracować więc wywiesiłam pranie i po tym wzięłam długą relaksującą kąpiel. Czysta, pachnąca i świeża wskoczyłam do łóżka, nastawiłam budzik i zasnęłam.
________________________________________________
Tak jak wspominałam to ostatni rozdział który miałam wcześniej napisany. Muszę dostać weny by zacząć to pisać dalej. Nie pamiętam jaki miałam pomysł na tą historię ale to niezbyt ważne. Bo jak piszę to zawsze improwizuje i mam wymyślone niewielkie elementy w przodu. Niestety opowiadanie zawieszam do odwołania ;(
Nie, nie, nie! Nie masz prawa zawiesić opowiadania! Nie pozwalam ci zawieszać tego opowiadania! Żądam następnej notki przed końcem października!!!!
OdpowiedzUsuń