Maddison Ross Rozdział 4 - Dziwnie to brzmi, ale niech będzie.
Po wstaniu i wykonaniu wszystkich porannych czynności udałam się
na uczelnie, wykład był długi ale znośny. Na lunch zjadłam
pączka z marmoladą, mniam! Do tego cappuccino. Po zajęciach zanim
wróciłam do domu, poszłam na mały spacer po parku. Było chłodno,
ale pierwszy raz od kilku dni wyszło słońce zza chmur więc jest
ok. Nie tylko ja wpadłam na pomysł spaceru puki jest słońce, w
parku było wiele osób i psów.Wieczorem zadzwoniła do mnie
Sam.
-Cześć. - usłyszałam głos w telefonie.
-Hej. - odpowiedziałam na powitanie.
-Wczoraj wymknęłaś się tak po tajniacku, mogłaś przecież
zostać ile byś chciała. - Samantha powiedziała z lekkim
wyrzutem.
-Nie chciałam was pobudzić więc wróciłam do domu.
-To ci się zbytnio nie udało. Jak wstałam to znalazłam
Thomasa w kuchni pijącego kawę i jedzącego kanapki. Powiedział że
słyszał jak zamykają się drzwi i wstał zobaczyć co się dzieje,
w kuchni czekało śniadanie. - wiedziałam że ktoś wstał.
-W każdym bądź razie. - zaczęła już
wesołym tonem. -Cieszę się że spędziłyśmy razem chociaż
sylwestra, przez święta nie mogłyśmy się spotkać i tęskniłam.
-Ja też. - uśmiechnęłam się.
-Jutro do biblioteki wpadnie Michael, bo nie uda mi się wyrwać
z pracy.
-Okej. - następnie Sam zaczęła nawijać
na temat wywiadu który ma przeprowadzić z aktorką. Ale nie
wiedziałam o kogo chodzi, bo nie mam telnetu do zapamiętywania
nazwisk aktorów. Po rozmowie postanowiłam obejrzeć film w którym
gra ta aktorka z wywiadu Sam.
Następnego dnia miałam wolne od zajęć, ale za to pracowałam w
bibliotece. Odkładałam książki na swoje miejsca, wypożyczałam i
przyjmowałam książki od użytkowników biblioteki. Siedziałam sobie
i rozwiązywałam sudoku w ciszy, którą przerywały tylko szelesty
przewracanych kartek. Potem przeczytałam artykuł o najbardziej
popularnym typie mężczyzny.
Popularny mężczyzna to:
Przystojny.
Inteligentny.
Zabawny.
I oczywiście bogaty facet z dobrze płatną pracą.
Dobry facet dla mnie (trudny do znalezienia, może za słabo szukam?)
to:
Szczery.
Inteligentny.
Zabawny.
Delikatny i miły.
No dobra, jeszcze przystojny.
O 14 w końcu przyszedł Michael.
-Cześć. Wpadłem oddać książki i zaraz muszę zmykać.
-Hej, zabiegany jak zawsze. - uśmiechnęłam się.
-Sam musiała pocichaczu zabrać te książki bo dzieciaki nie
chciały ich oddawać. - powiedział.
-Cóż, to bardzo ciekawe bajki. Jest często wypożyczana, bo
dzieci bardzo ją lubią. Chcesz jakąś inną? - zapytałam.
-Pewnie. - szybko wybrałam bajkę.
-Alicja w krainie czarów, lubią tę historię.
-Dzięki. Teraz muszę iść. Do zobaczenia.
-Pa. - pożegnałam się z przyjacielem.
Następne dni mijały dość monotonie na pracy i zajęciach,
rozmowach przez telefon z Cath o jej nowym chłopaku, który bardzo
szybko stał się jej ex-chłopakiem. Bo okazał się kompletnym
idiotą, Catherina jednak się nie przejmowała. Tak przynajmniej mi wmawiała, ale ja wiedziałam swoje. Nim się obejrzałam był już
luty, parę dni przed walentynkami. Ja, Sam i Cath razem siedziałyśmy
w kawiarni i rozmawiałyśmy o planach walentynkowych. Sam będzie
miała romantyczną kolacje z Michaelem, Cath że idziemy na
podwójną randkę.
-Że co? Jaką podwójna randka?-
zapytałam prawie wypluwając kawałek truskawkowego tortu.
-No co? Jak znam życie będziesz siedzieć w
domu. A tak przynajmniej zjemy kolację za którą nie będziemy
musiały płacić, wieczór szybciej i przyjemniej nam minie.
- powiedziała Cath.
-Z kim się spotykamy? -zapytałam.
-Z moimi znajomymi z pracy, są singlami i nie
chcą spędzić walentynek sami. To będzie taki przyjacielskie
spotkanie. - Catherina wzięła łyka swojej kawy.
-Podwójna przyjacielska randka? - zapytała Sam.
-Tak, podwoja przyjacielska randka.
-Dziwnie to brzmi, ale niech będzie. - odpowiedziałam.
Kiedy wróciłam do domu zastanawiałam się nad tą podwójną
przyjacielską randką. Może być fajnie i tak nie mam nic do
stracenia.
14 Lutego, ranek. Było strasznie zimno i kiedy wyjrzałam przez okno
zobaczyłam biały puch . W nocy spadła niezła warstwa śniegu.
Ubrałam się ciepło i wyszłam do sklepu po jakieś natchnienie co
zjeść na śniadanie. Kiedy wyszłam z ciepłego domu mocno zawiał
wiatr. Brry zimno. Doszłam do sklepu. Przyglądałam się towarom
stojącym na sklepowych pułkach. Ostatecznie wybrałam jakąś
szynkę i bułki. Najprostsze pomysły bywają najlepszym
rozwiązaniem. Kiedy nadeszła pora podwójnej przyjacielskiej
randki, nadal dziwnie to brzmi ale trudno. Spotkałam się z Cath i
jej dwoma znajomymi z pracy. Mark i Ludwik. Obije byli ode mnie nieco
wyżsi, mieli całkiem luzacko nastawnie do tej "podwójnej
randki", Wieczór zapowiadał się ciekawie. Rozmawialiśmy o
duperelach, a dokładnie nic związanego z:
Pracą. Bo to nudny temat na walentynkowy wieczór z znajomymi.
Miłością. Bo żadne z nas nie posiada obiektu do którego może
żywić to uczucie.
O tym że imię Ludwik kojarzy mi się z płynem do mycia naczyń,
nie chce go urazić. Ale nic na to nie poradzę. Haha.
Po smacznej kolacji poszliśmy do dyskoteki gdzie tańczyliśmy jak
szaleni, kiedy już trochę się upiliśmy zabawa coraz bardziej się
rozkręcała. Znudzeni tańcami wyszliśmy na dwór i rzucaliśmy się
śnieżkami. W kłódce Mark i Ludwik musieli wracać do domu, rano
mieli iść do pracy. Wieczór był fajny. Ja z Cath jednak nie
zamierzałyśmy kończyć zabawy w śnieżkową wojnę. Jedna śnieżka
trafiła w przejeżdżający samochód, w którym zobaczyłam
przyjaciela Michaela, Thoma Larsona. Samochód się zatrzymał i
mężczyzna wysiadł z pojazdu.
-Cześć Thomas. - krzyknęła Catherina
która lepiła kulkę.
-Hej, co wy wyprawiacie o tej godzinie?
-A co nie widać? Bawimy się w śnieżkową
wojnę. - rzuciłam moją kulką w Thomasa i sama dostałam
od Cath. Po chwili przypomniałam sobie że to pan gbur i może się
wściec. Ale wydarzyło się coś zupełnie na odwrót. Mężczyzna
nabrał trochę śniegu i w chwilę ulepił ładną kulkę którą
następnie dostałam w brzuch.
-Oh ty, nie jesteś jednak takim gburem.
- uśmiechnęłam się i rzuciłam śnieżką w Catherine a następnie
w Thoma.
-Nie jest gburem. - zawtórowała mi Cath
i uciekła przed lecącym w nią białym obiektem. -Jest
przyjacielem mojego szwagra wiec jest OKEJ!
-Nie jestem gburem! -
mężczyzna
podszedł bliżej -I przepraszam za...-
w tym momencie na plecy wskoczyła mi Cath. Obie wpadłyśmy w śnieg
i Thomas pomógł nam wyjść z opresji.
________________________________________________
Maddison Ross następny rozdział. ALE OPOWIADANIE NADAL JEST ZAWIESZONE xd. Kompletnie nie pamiętam jaki miałam pomysł na dalsze losy Maddy, nie mam nawet wymyślonych drobnych elementów w przód. Wiec jak pojawią się jakieś rozdziały, to będą one prawdopodobnie improwizacją, dam się ponieść i wtedy zobaczymy co z tego wyniknie.
<3
OdpowiedzUsuń