Castle: Detektyw i Pisarka - Rozdział 4
Lilian POV
Zarzuciłam
włosy na plecy i spojrzałam na stojącego przede mną mężczyznę.
Wyjęłam telefon z torebki by wybrać numer i zamówić taksówkę.
-Odwiozę cię. - spojrzałam
na niego zaskoczona. -Jeśli
chcesz, oczywiście.
-Jesteś pewien, nie chce się
narzucać.
-Nic
takiego nie robisz, zawsze
chętnie Ci pomogę. - obdarzył mnie szerokim uśmiechem. Moje
serce szybciej zabiło. -To jak?
-Skoro
nalegasz. - ruszyliśmy w stronę jego samochodu. Kevin otworzył mi
drzwi i wsiadłam do środka, zamknął drzwi i okrążył pojazd.
Zajął miejsce kierowcy i odpalił silnik. Powiedziałam mu adres
mojego mieszkania i rozpoczęła się nasza przejażdżka. -Prawie
ci się udało wygrać w rzutki. - zagaiłam rozmowę. -Ja
przegrałam, jak zwykle.
-O mały włos, ty za to miałaś na odwrót. - zaśmiał się.
-Mówiłaś że ćwiczyłaś.
-To
był blef. Chyba naprawdę
powinnam poćwiczyć. - ręką
zrobiłam gest rzucania rzutką, a następnie wypuściłam
wyimaginowaną strzałkę.
-Mogę
dać ci kilka lekcji. - zaproponował
mężczyzna, kąciki moich
ust mimowolnie się uniosły.
-Pewnie, jak następnym razem mnie zaprosicie to skorzystam z lekcji.
-No
to szykuj się bo niedługo pierwsza lekcja. - odpowiedział wesoło.
-Tak szybko mnie zaprosicie?
-No jasne, wszyscy Cię polubiliśmy.
-Też
was polubiłam. - uśmiechnęłam się. Zaczęłam
nuciłam
sobie melodię która leciała w radiu i patrzyłam na mijany miejski
krajobraz. Chwilę
potem podjechaliśmy pod moje mieszkanie. Kiedy
się zatrzymaliśmy Kevin szybko wysiadł by otworzyć mi drzwi
samochodu. Dżentelmen. Odprowadził mnie pod drzwi budynku,
odwróciłam się w jego stronę. -Dziękuje za
podwiezienie.
-To
nic takiego. Nie czuł bym się dobrze jakbyś po nocach wracała
sama do domu. - uśmiechnął się do mnie co odwzajemniłam.
-Dobranoc.
-Dobranoc. - odpowiedział i ruszył
w stronę swojego samochodu. Odwróciłam
się i nasze spojrzenia się
spotkamy. Miałam wrażenie
że świat się zatrzymał, a moje serce jakby w zwolnionym tempie
waliło mi w pierś by poruszyć stojący czas. Uśmiechnęłam
się nieśmiało i szybko zamknęłam za sobą drzwi. Nie
spodziewałam się tego. Kiedy
poszłam spać śniłam o
niebieskich niczym
bezchmurne niebo oczach.
Lanie
POV
Rano, jak to bywa w moim
zawodzie rozdzwonił się mój telefon. Przetarłam oczy i spojrzałam
na wyświetlacz, migała na nim wiadomość. Zwłoki na tyłach
jednej z restauracji w centrum miasta. Przygotowałam się i po
chwili już jechałam na miejsce zbrodni. Rayan i Esposito już byli
na miejscu i przesłuchiwali właściciela restauracji który znalazł
zwłoki, Beckett i Castla jak zwykle jeszcze nie było.
-Cześć chłopcy, gdzie nasz denat?
-Hej. Właśnie skończono robić
zdjęcia, zaraz będzie na wózku do twojej dyspozycji. - rozpoczęłam
pierwsze oględziny ciała.
-Lanie, co mamy? - odezwała się za moich pleców Kate.
-Mężczyznę uderzono tępym narzędziem w głowę, nawet
kilkakrotnie. Martwy jest gdzieś od 5-6
godzin. Więcej szczegółów
po sekcji.
-Okej, a wy co macie?
-Znalazł go właściciel kiedy
przyjechał do restauracji, znalazł ciało i od razu powiadomił
policję. Przy zwłokach nie znaleźliśmy portfela, więc nie możemy
ustalić jego tożsamości. - poinformował
nas Javier patrząc w notatki.
-Rabunek?
-Raczej nie, zegarek i obrączka
nie zginęły. Telefon też jest. - odpowiedział
Rayan. Pojechałam do prosektorium i rozpoczęłam swoją pracę, w
czasie gdy reszta zaczęła badać tropy. Podczas przerwy poszłam na
górę po kawę.
-Kate, gdzie zgubiłaś Castla? - zapytałam się kiedy wkroczyłam
do pomieszczenia i zaczęłam parzyć sobie kawę.
-Wzywałaś? - odezwał się pisarz zanim Beckett zdążyła
cokolwiek powiedzieć.
-Jak widzisz nigdzie go nie
zgubiłam. - odpowiedziała Kate i
uśmiechnęła się.
-Masz jakiś szósty zmysł
czy coś?
-Chciałbym. - uśmiechnął się
psotnie, na co Kate przewróciła oczami.
-Zmieniając temat. Wczorajsze wyjście było bardzo fajne, Lili jest
sympatyczną i miłą kobietą. Powinniśmy ją obowiązkowo zaprosić
następnym razem, zrównoważymy podział damsko-męski.
-Oczywiście możemy wyjść gdzieś bez chłopaków, babski wieczór.
- uśmiechnęła się Kate.
-W tym czasie my będziemy mieć własny męski wieczór. Wchodzicie
w to Espo? Rayan?
-No jasne. - odezwał się Javier i spojrzał na swojego partnera.
-Raz na jakiś czas nie zaszkodzi, ale nie mam nic przeciwko naszym
wspólnym wyjściom.
-Wracajmy na komisariat, mamy sprawę do rozwiązania. - przypomniała
im Becket.
Lilian POV
Następne
dni mijały i ponownie
zostałam zaproszona na piwo, tym razem jednak pojechałam
samochodem. Zaparkowałam i udałam się do baru. Szybko ich
znalazłam przy jednym z stolików.
-Cześć.
- przywitałam się z
uśmiechem. Przejrzałam
po twarzach znajomych, na chwilę zatrzymałam się na oczach Rayana
ale szybko kontynuowałam.
-Cześć, siadaj. - usiadłam między Beckett a Lanie.
-Piwa? - zapytał Esposito gotowy wstać i pójść zamówić.
-Pewnie. - mężczyzna wstał od stolika i po chwili wrócił z
kilkoma piwami. -Więc dzisiaj też coś świętujecie?
-Oczywiście. - stwierdził Rick.
-Zakończenie sprawy i zamknięcie kolejnego przestępcy to powód do
świętowania! - zawołała wesoło Lanie.
-To ciesze się razem z wami! - zaśmiałam się i napiłam się
piwa. Opowiedzieli mi kilka anegdotek z ostatniej sprawy. Było
całkiem zabawnie.
-To co chcesz poćwiczyć? - zapytał Kevin i wskazał na tarcze.
-Tak.
-Co poćwiczyć? -
zainteresował się Espo.
-Rzucanie rzutkami, jestem w tym
kiepska i chce się poprawić. - wyjaśniłam. -Kevin zaproponował
że mi pomoże.
-Naprawdę? - zainteresował się Javier, spojrzał na przyjaciela z
psotnym uśmieszkiem.
-Jakiś problem? - zapytał się Kevin i spojrzał na partnera.
-Skąd że. - wzruszył ramionami. -Idźcie, nie będę wam
przeszkadzał. - mrugnął porozumiewawczo do Rayana.
-O co mu chodzi? - zapytałam kiedy stanęliśmy przed tarczą.
-Nie mam pojęcia, zaczynajmy. Stań stabilnie i lekko nachyl się do
przodu. W ten sposób. - pokazał mi i stanęłam tak samo.
-Tak? - starałam się zapamiętać pozycję.
-Jest dobrze, teraz złap lotkę i zegnij rękę jak do rzutu. -
chwilę popatrzył na moją postawę, złapał mnie za łokieć i
nieco go przesunął. -Rękę z lotką musisz mieć na wysokości
wzroku i celować w tarczę.
-To i ja wiem. - przewróciłam oczami i zachichotałam.
-No tak. - Kevin
zaśmiał się ale zaczął mówić dalej.
-Łokieć musisz mieć w tej pozycji. Energie całego ramienia i
stawów wkładasz w palce a zarazem rzut. Musisz
być luźna przy rzucie, bo jak będziesz spięta to cała postawa
nic nie pomoże.
-Dobrze, będę
pamiętać. - spojrzałam na niego i przez chwilę patrzyliśmy sobie
w oczy. Byliśmy całkiem
blisko siebie.
-...Rzucasz?
- jego głos przerwał nasze zapatrzenie, szybko spojrzałam na
tarczę.
-Tak. - wzięłam kilka wdechów i
posłałam lotkę w tarczę. Niestety
odbiła się i poleciała na podłogę. -Muszę
ćwiczyć. - zaśmiałam się
cicho i rzucałam dalej. Po kilku rzutach wróciliśmy do stolika i
włączyliśmy się do rozmowy. -Ja już będę się zbierać.
-Już nasz opuszczasz? - zapytała zawiedziona Lanie.
-Jutro z rana muszę coś załatwić, przez co nie mogę zostać
dłużej.
-Szkoda, musimy się umówić na jakiś babski wypad.
-Pewnie!
-Już
masz nas dosyć? - zażartował Espo.
-Was? Coś ty, jesteście moimi ulubionymi detektywami.
-Mówisz tak tylko dlatego że nie znasz zbyt wielu detektywów. -
odpowiedział Rick.
-Punkt dla ciebie. Tak czy inaczej chętnie się z wami spotkam nie
ważne czy babski czy wspólny wypad. - uśmiechnęłam się. -Oh!
Ale musimy wymienić się numerami telefonów, bo bez tego raczej
trudno będzie się umówić.
-Faktycznie, było by trudno. - wszyscy się zaśmialiśmy.
Wymieniłam się ze wszystkimi numerem telefonu i zapłaciłam za
swoje piwo.
-Może cię odwieść? - zapytał się Kevin chowając telefon do
swojej marynarki.
-Nie trzeba, dziś jestem
samochodem. Ale dzięki za
propozycję. - mężczyzna wyglądał trochę tak jakby był
zawiedziony. Pożegnałam się ze wszystkimi, wsiadłam w samochód i
wróciłam do domu. Często robiłam
wypad z nowymi znajomymi. Szybko nawiązałam przyjaźń z obiema
kobietami, z detektywami również. Czułam się onieśmielona kiedy
trafiałam na spojrzenie błękitnych oczy Kevina, ale dobrze mi się
z nim rozmawiało. Tak jak
obiecał, ćwiczył ze mną
i szło mi całkiem dobrze.
✎✐✎✐✎✐✎✐✎✐✎✐✎✐✎✐✎✐✎✐
Jest rozdział 4! Kawał czasu minęło od rozdziału 3, ten jest krótszy niż poprzednie.
Komentarze
Prześlij komentarz