Słodki Flirt Kastiel - Rozdział 25,5 | część 1

    Rozpoczęła się przerwa i dużo osób zebrało się w poczekalni, Eriel zniknęła mi z oczu i zostałem z Lysandrem.

-A ta gdzie zniknęła? - zapytałem się przyjaciela rozglądając się po zaludnionym pomieszczeniu.

-Pewnie poszła do toalety. - stwierdził Lys i spojrzał na mnie.

-Co się tak na mnie patrzysz?

-Widzę że pilnujesz naszej 'owieczki' by nie wpadła w ręce jakiegoś 'wilka'. - od razu zrozumiałem co miał na myśli, nic nie odpowiedziałem. -Och ale zdaje mi się że twoje starania mogą spełznąć na niczym.

-W sensie? - Lysander wskazał mi stolik z napojami. Stała tam Eriel i rozmawiała z jakimś facetem, naglę jej policzki przybrały czerwoną barwę a następnie wielki zaskoczenie. O czym oni rozmawiają? Po chwili otrzymałem swoją odpowiedź kiedy zobaczyłem że chłopak wyjmuję telefon i zapisuje w nim coś. Tym czymś oczywiście jej numer telefonu Eriel.

-Pójdę po nią. - powiedziałem do Lysa, na co przyjaciel kiwnął głową. Zacząłem iść w jej stronę kiedy chłopak odszedł ale zatrzymałem się kiedy zobaczyłem że wraca. Nachylił się nad nią i szepnął jej coś do ucha, poczułem wściekłość. Po chwili ruszyłem w stronę Eriel która teraz stała sama i patrzyła za znikającym chłopakiem. Otoczyłem ją swym ramieniem.

-Co ty wyprawiasz?! - zapytałem spoglądając na jej zaskoczoną minę. Spojrzałem na kawałek papieru w jej dłoni, co mnie zdenerwowało. Nie zwracałem uwagi co do mnie mówi i zabrałem jej karteczkę. Spojrzałem z odrazą na numer telefonu i imieniem David zapisanym na papierze.

-Ej, oddaj to. - szybko podniosłem irytujący śmieć kiedy Eriel próbowała mi go odebrać.

-Numer telefonu od jakiegoś faceta, huh? - Eriel usilnie starała się odzyskać ten papierek.
Stała na palcach i oparła się o mnie. Uśmiechnąłem się pod nosem i delektowałem zaistniałą sytuacją.

-To nie twoja sprawa, oddaj! - objąłem ją w tali i trzymałem blisko siebie. Nie tylko dla przyjemności jaką mi to sprawiało ale też dla pewności że zaraz się nie przewróci. Czułem jej ciepło i każdy ruch, naglę przystanęła w bez ruchu. Chyba się zorientowała co wyprawia, uśmiechnąłem się spoglądając na jej twarz. Patrzyła na mnie po czym po chwili spuściła wzrok, było to całkiem słodkie.

-Wkurzacie mnie! - Debrą, mam ochotę ją walnąć.

-Widzę że nadal nie zrozumiałaś co powiedziałem ci przed dwoma tygodniami. Wydaje mi się jednak jesteś na to zbyt głupia. Mam jednak głupią nadzieje że pojmiesz co wtedy powiedziałem i to że nie masz z nami szans.

-Wiesz właśnie wpadłam na pomysł jak was wyeliminować z tego konkursu. Wystarczy że uszkodzę to! - Debra złapała za skrzypce Eriel.

-Co ty?! - Eriel wyswobodziła się z mojego uchwytu i rzuciła się w stronę Debry która przecinała strunę. Struna wystrzeliła proso w rękaw Eriel, którym osłoniła twarz niebieskookiej. Na chwilę zamarłem.

-KRETYNKO ZWARIOWAŁAŚ?! To mogło okaleczyć ci twarz a nawet wydłubać oko! Naprawdę cię pogięło, mogłaś trochę pomyśleć! - Eriel zaczęła w wydzierać się na skołowaną Debrę. Którą miałem ochotę rozszarpać ale niezdążeniem bo się oddaliła. Lysander rozmawiał z Eriel, nie słuchałem o czym mówią, bo skupiłem się na krwi która powoli spływała po ręce dziewczyny. Po Lysander poszedł do mojego samochodu po drugie skrzypce, a ja zająłem się opatrywaniem dłoni Eriel. Usadziłem ją na krześlę w przebieralni i zabrałem za ranę. Eriel miała delikatną jasną skórę, ostrożnie wytarłem krew i zacząłem opatrywanie skaleczenia. W każdym ruchu byłem staranny i delikatny, nie chciałem przysporzyć jej więcej bólu. Poczułem że czarnowłosa się mi przypatruję.
-Zaraz mi dziurę wypalisz. - uśmiechnąłem się.

-Sorki. Myślę że będę mogła zagrać normalnie, trochę będzie boleć ale dam rade. - kiedy skończyłem Eriel próbowała zabrać swoją dłoń, ja jednak szybko ją przytrzymałem. Nie chce jeszcze puszczać jej ciepłej, delikatnej i małej dłoni. Splotłem nasze palce i patrzyłem na plaster. To moja wina, cała ta sytuacja z Debrą. Jakbym tylko inaczej to rozwiązał...
-Przepraszam.

-Huh? Za co? - zdziwiła się dziewczyna i spojrzała mi w oczy.

-To przeze mnie cała ta afera z Debrą i konkursem. Przez to wszystko zostałaś ranna przez tą idiotkę. - odpowiedziałem smutno. Nie pozwolę Debrze nigdy więcej się do ciebie zbliżyć.

-Daj spokój, to nie twoja wina. Nic nie poradzisz na to, że Debra jest taka a nie inna. To tak jakbyś walczył z przypływem, nieważne co zrobisz i tak go nie powstrzymasz. Z resztą nie ma co już płakać nad rozlanym mlekiem. - próbuje mnie pocieszyć, a to ona jest tu poszkodowaną. Spojrzałem na jej ranną dłoń i odruchowo przyciągnąłem ją bliżej twarzy, pocałowałem zabezpieczoną ranę. Patrzyliśmy sobie w oczy. Chce jej to powiedzieć, że jest dla mnie ważna. Już miałem to powiedzieć. -Zaraz nasza kolei, muszę sprawdzić moje skrzypce. - Eriel szybko zerwała się z miejsca przez co zawartość apteczki wysypała się na podłogę. Eriel wybiegła z pomieszczenia.

-... - przez chwilę patrzyłem na drzwi w których zniknęła czarnowłosa dziewczyna. Pozbierałem rzeczy i odłożyłem apteczkę na szafkę. Poszedłem w kierunku poczekalni. Zobaczyłem jak Eriel spogląda na swoje skrzypce i rozmawia z Lysandrem, ruszyłem w ich stronę. Przez chwilę milczeliśmy. -Oddaj moje kluczyki. - zwróciłem się do Lysa, chłopak zaczął przetrząsać swoje kieszenie. -Nie mówi mi że...

-Zgubiłem je, nie mam ich... - westchnąłem i zakryłem ręką twarz. Powinienem wiedzieć że tak to się skończy. Przecież zawsze się to tak kończy.

-Musimy je znaleźć... Natychmiast! - poszliśmy szukać moich kluczy do samochodu. Nie wiem ile nam to zajęło ale ostatecznie kluczyki powróciły w moje ręce. Po zagraniu koncertu Eriel wraz z Natatnielem pojechali do szpitala.

_____________(())﹏﹏﹏﹏﹏﹏ミ(^●ω●^ミ )ノノ_____________
 Strasznie was przepraszam, jakoś nie mogę zabrać się za pisanie. Co byście mi się nie smucili postanowiłam podzielić rozdział 25,5 na dwie części. Strasznie króciutkie ale lepsze niż nic, mam nadzieje że się podoba i cierpliwie będziecie czekać na kolejne rozdziały :).

Komentarze

  1. Bardzo przyjemnie się czytało, ale rozdział jest stanowczo zbyt krótki. :c
    Nie mogę się doczekać dalszego ciągu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Trochę za krótki :( Czekam na następny **

    OdpowiedzUsuń
  3. Trochę króciutki, ale tak jak napisałaś, lepsze to niż nic.
    Przyjemnie się czyta i wgl jest super!
    Ps. Zapraszam
    http://jessica-w-slodkim-amorisie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak, wiem, nie napisze tego pierwsza, ale... za króciutki :'C Rozdział bardzo fajnie się czytało, choć myślałam, że Kastiel zacznie rozmyślać po ,,ucieczce'' Eriel z przebieralni xp Pozdrawiam, życzę żeby ci się chciało i żebyś miała czas i pomysły C:
    Elizkaa~

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo ,fajny roździał , ale fakt kródki .Nie chce Cię pośpieszać ale...jak szybko nie napiszesz to cie UGh po prostu już po tobie XD Nie no żartuje :3 Życze weny /Niki

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział *-*
    Jak ja kocham Kastiela :3 W tym rozdziale był taki słodki (^-^) i opiekuńczy :D
    Przesyłam dużo weny, czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam ^-^

    OdpowiedzUsuń
  7. Piszesz świetnie. Świetnie...? Co ja gadam... Genialnie! :* z niecierpliwością czekam na nexta ♡ Dużo weny itp. ♡
    Ps. Jakby ktoś chciał poczytać, to zapraszam =D http://w.tt/1MWJ4Eh

    OdpowiedzUsuń
  8. Nadal nie wiem co to był za palant w oknie autobusu.

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo fajne opowiadanie. Nie mogę doczekać się następnego rozdziału ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. W pisaniu perspektywy Kasa jesteś coraz lepsza :) Robisz postępy, oby tak dalej ☺ Tym czasem ze smutkiem muszę zakończyć dzisiejszą przygodę z Twoim opowiadaniem :< pocieszam się nadzieją, że wkrótce coś wstawisz ♥ Pozdrawiam ☺

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz