Słodki Flirt Kastiel - Rozdział 2

    Wysoki chłopak o czarnych włosach i niebieskich oczach. Chłopak oberwał w tył głowy, obrócił się w naszą stronę i rozmasowywał bolące miejsce.

-Auć! Zrobiłaś to specjalnie? -spojrzał na blond dziewczynę, a następnie na mnie.

-Wybacz – powiedziałam, a Roza, Viola, niebieskooki i blondi spojrzeli na mnie jak na idiotkę. Po chwili dodałam. -To mnie chciała uderzyć, a ty tak przypadkiem stałeś w zasięgu jej trzepiących się dookoła rąk. - uśmiechnęłam się. Blondi zaczerwieniła się jeszcze bardziej.

-Jeszcze mnie popamiętasz. - rzuciła przelotnie i odeszła wkurzona.

-To była Amber, mówiłam ci o niej. - powiedziała Rozalia. -Armin chyba nie walnęła cię tak mocno? - zapytała się chłopaka.

-Spoko, nawet nie zabolało - chłopak przerzucił wzrok z Rozy na mnie. -A to... cel naszego szkolnego antagonisty?

-Na to wygląda. Jestem Eriel Wooten, dopiero się tu przeniosłam.

-Armin. - uścisnął mi dłoń -A właśnie Rozalio, Violetto. Iris kazała przekazać że jutro będzie w szkole. - poinformował nas Armin. -Dobra ja spadam do znajomych.

-Cześć. - odpowiedziałyśmy w trójkę i za chichotałyśmy. Po zjedzeniu posiłku, którym była kanapka, na szczęście na obecną chwilę zadowoliła mój brzuch. Wróciłyśmy do klasy, a trzy ostatnie lekcje szybko nam minęły. Kierowałyśmy się na dziedziniec.

-Może pójdziemy na shopping? - zapytała pełna optymizmu Rozalia.

-Ja dzisiaj nie mogę. - powiedziała cichutko Viola. -Obiecałam że dziś po szkole od razu wrócę do domu.

-Ja też nie mogę, w domu czekają na mnie pełne pudła do rozpakowania. - powiedziałam z smutną minką.

-No trudno! Wybierzemy się kiedy indziej, może w czwórkę z Iris wyskoczymy na zakupy. - zaśmiała się triumfalnie. Naglę poczułam jak ktoś mnie łapię za prawą dłoń. Od razu pomyślałam że to Amber przyszła się zemścić. Ale kiedy się odwróciłam przed sobą zobaczyłam Kastiela który właśnie zaczął mnie gdzieś ciągnąć. Zatrzymaliśmy się w szkolnym ogródku, a Kas puścił moją dłoń.

-Chcesz czegoś? - zapytałam.

-... Chciałem się zapytać czy nadal boli cię nadgarstek. - zapytał poważnie.

-Już przestał. - oznajmiłam.

-To dobrze, jesteś takim chucherkiem że myślałem że złamałem ci rękę. - uśmiechnął się zawadiacko. Przez co poczułam coś dziwnego.

-No to się myliłeś czerwony. Wiesz dzięki że się martwiłeś. - uśmiechnęłam się zadziornie.

-Wcale się nie martwiłem! - zaprzeczał

-Nie, więc dlaczego mnie tu przyciągnąłeś?

-... - patrzył na mnie swoimi czekoladowymi oczami.

-Aa już kumam, przyszedłeś przeprosić za rano.

-N-nie...

-Dobra, dobra ja wiem swoje i wybaczam, no to część. - klepnęłam go w ramie i udałam się na bazar. Na bazarze który jest niedaleko mojego domu kupiłam prowiant na najbliższe kilka dni i wróciłam do domu. Zapełniłam lodówkę i rozejrzałam się po domu. Od wejścia niewielki korytarzyk prowadzący do salonu i kuchni oddzielonej sporym drewnianym blatem,jedna połowa pomieszczenia była koloru mlecznej kawy a druga koloru miodu. Na ciemnych dębowych panelach był tylko niewielki miodowy dywanik przy którym stał przezroczysty stolik i kanapa o odcieniu zwykłej kawy jak i inne meble w tym pomieszczeniu takie jak szafka na książki. Biała firanka na oknach i rozwijane miodowe żaluzje. W kuchni były jasnobrązowe meble i waniliowe ściany. Niewielki pokój gościnny był jasnoniebieski, szafa i stolik nocny były białe. Duże łóżko z ciemnoniebieską narzutą i zasłonami w tym samym kolorze związane białymi wstążkami. Następna była łazienka, cała była kremowa z kwiecistymi duża biała wanna, sedes, zlew z brązowymi szafkami no i wielkie lustro. Mój pokój był w kolorze oliwkowo brzoskwiniowy z brązowym biurkiem, szafką nocną i ramą łóżka na którym znajdowała się czerwona pościel. Przy oknach i wejściu na niewielki balkon były pomarańczowe zasłony związane zieloną wstążką. Ostatnim pomieszczeniem w domu była czerwona garderoba która była połączona z moim pokojem. Zaczęłam łazić po domu z różnymi pudłami, każdy miał duży czarny napis. Kuchenne, toaletowe, ubrania, książki itp. W kuchni i łazience już wszystko rozpakowane. Resztę postanowiłam rozpakować następnego dnia. Przygotowałam i spożyłam sałatkę, na tępa zabrałam się za lekcję aż w końcu wykończona padłam na łóżko. Nastawiłam budzik na 6 i poszłam spać.

    *Dryyyyyń, Dryyyyyyń* zwlekłam się z łóżka i podreptałam do łazienki, gdzie wzięłam szybki prysznic. W samej bieliźnie pogrzebałam w pudłach z ciuchami i ubrałam się w zwiewną pomarańczową koszulkę do tego czarna spódnica z łańcuchem, czarne podkolanówki do tego te same dodatki co wczoraj. Spakowałam się, wysuszyłam i umodelowałam włosy, trochę makijażu. Wychodząc z domu zgarnęłam jabłko i ruszyłam do szkoły. Przyszłam 15 minut przed dzwonkiem więc usiadłam pod drzewem na dziedzińcu i nagle podszedł do mnie blondyn.

-Cześć Eriel, co tu tak siedzisz? - Nataniel uśmiechnął się do mnie słodko.

-O cześć Natan, a tak sobie siedzę i rozkoszuję się piękną pogodą. - chłopak usiadł obok mnie.

-Tak pogoda jest piękna, a właśnie przypomniało mi się. Wczoraj nie udało mi się cię spotkać więc proszę. - Natan podał mi kartkę.

-Co to? - zapytałam.

-Numer twojej szafki, musisz tylko mieć własną kłódkę.

-Dzięki. - następnie rozmawialiśmy aż do rozpoczęcia pierwszej lekcji. Okazało się że oboje lubimy czytać kryminały, Nataniel lubi koty ale niestety nie może żadnego mieć, ma młodszą siostrę Amber. Idąc do klasy zastanawiałam się dlaczego taki miły facet ma taką straszną siostrę? Kiedy weszłam do klasy poczułam poczułam dziwny dreszcz. Usiadłam z Violą. Po lekcji poznałam Iris, miała rude włosy związane w warkocz i zielone oczy. Interesuje się roślinami ale należy do klubu muzycznego. Resztę dnia rozmawiałyśmy, oprócz długiej przerwy na której przeszłam się na bazar po kłódkę i zamontowałam ją na szkolnej szafce. Iris ma chłopaka Armina, on ma brata bliźniaka Alexego z którym często Rozalia chodzi na zakupy. Kastiel to buntowniczy podrywacz który trzyma się z Lysandrem, który ubiera się w wiktoriańskie stroje. Lysander ma starszego brata Leonarda w którym podkochuje się Roza, jest sprzedawcą ubrań. Jade którego lubi Viola, ale ona temu zaprzeczała, należy on do klubu ogrodników. Nataniel główny gospodarz, który ma młodszą siostrę Amber jej koleżanki to Li, Charlotte i Klementyna, lepiej trzymać się od nich z daleka. Jest jeszcze kilka znajomych dziewczyn takich jak Melania miła pomocna dziewczyna, Kim ciemnoskóra dziewczyna która ma swój styl no i Peggy szkolna dziennikarką, Iris wspomniała że lepiej uważać co przy niej się mówi. Rozeszłyśmy się na korytarzu bo każda musiała gdzieś iść.
Kiedy wychodziłam ze szkoły zaczepił mnie Natan.

-I jak znalazłaś swoją szafkę?

-Tak, już założyłam na nią kłódkę. - uśmiechnęłam się i spojrzałam w miodowe oczy Nataniela. -Dzięki że się o to martwiłeś. - blondyn lekko się zarumienił.

-T-to mój obowiązek jako głównego gospodarza. – chłopak zakłopotany spojrzał w bok i ciągnął dalej. -I jako twojego kolegi. - nagle poczułam nie wiem który z kolei dzisiaj dreszcz, zostałam złapana za rękę i zaciągnięta za mury szkoły. Patrzyłam na zaskoczoną minę Nataniela, która oddalała się aż w końcu zniknęła za rogiem bramy szkolnej. Spojrzałam przed siebie i zobaczyłam kto mnie ciągnął. Był to Kastiel, stawiłam opór a on się zatrzymał i spojrzał na mnie swoimi czekoladowymi oczami, miał poważną minę.

-Coś nie tak Kastiel? - zapytałam się zaniepokojona.

_____________(())﹏﹏﹏﹏﹏﹏ミ(^●ω●^ミ )ノノ_____________
Tak więc wstawiam drugi rozdział mojego opowiadania. Zastanawiam się czy mój styl pisania nadaje się do czytania -_- bo czasami w to wątpię, jednak chce pisać i może z czasem poprawie swój styl. Przepraszam jeśli pojawiają się błędy w interpunkcji, ale chyba nie jest tak źle :)

Komentarze

  1. Twój styl pisania jest naprawdę fajny, dobrze się czyta i wogle. Weny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kastiel chyba bardzo lubi ciągać za ręce Eriel. W sumie to jest bardzo urocze. Pokazuje to w pewien sposób taką dominacje. <3

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz