Słodki Flirt Kastiel - Rozdział 4

   O godzinie dziewiątej obudziła nas Iris, zjadłyśmy śniadanie, do łazienki była kolejka. Tak wyszło że ja byłam ostatnia, więc postanowiłam najpierw się przebrać.

-Iris, a gdzie twój brat?

-Wrócił do domu bo ma randkę, wróci po nas w niedziele o 16. - następnie musiałyśmy trochę posprzątać, o godzinie 12 przyjechał czerwony samochód. Iris wybiegła na przywitanie gości.

-Cześć! Szybko przyjechaliście. - z pojazdu wysiadł Lysander, Kastiel i NATANIEL! To jakiś cud? Kas i Natan tak sobie razem przyjechali, przez chwilę pomyślałam że mam zwidy.

-Z Lysandrem pomyśleliśmy że potrzebna wam będzie pomoc w przesuwaniu mebli itp. - odezwał się Natan z dużym uśmiechem na ustach. Wszystkie wyszłyśmy się z nimi przywitać.

-Słyszałem że zaprosiłyście L... - ja i Iris szybko zorientowałyśmy co Lys chciał powiedzieć więc szybko ruszyłyśmy do działania. Ja zasłoniłam swoimi dłońmi usta Lysa, a Iris zaczęła ciągnąć gdzieś Roze. Chłopacy spojrzeli na mnie zaskoczeni.

-Ciii, to ma być niespodzianka dla Rozy - szepnęłam żeby tylko Lysandra usłyszał.

-Dla Rozy? To dla mojego brata to była niespodzianka. - powiedział.

-Roza/Leo kocha się w nim/niej. - powiedzieliśmy naraz, to było zaskoczenie. Zaśmialiśmy się oboje.

-Skoro tak, to czuję się w obowiązku pomóc im w wyznaniu swoich uczuć. - oznajmiłam i nagle poczułam jak czyjaś silna ręka ciągnie mnie do tyłu.

-O czym wy tak szepczecie? - zapytał się zdenerwowany Kas trzymając moją rękę.

-Później wyjaśnię, a teraz panowie do domku po przesuwać meble. - chłopcy bardzo szybko uwinęli się z przemeblowaniem. Wszyscy poprzebieraliśmy się w stroje kąpielowe kiedy wyszłam z domku zobaczyłam chłopaków, Natan miał na sobie białe szorty w niebieskie hawajskie kwiatki. Następnego zobaczyła Lysa, miał na sobie piaskową koszulę i czarne szorty z zielonymi wzorami. Moje oczy następnie powędrowały na Kasa był całkiem nieźle umięśniony w czarnych szortach z czerwonymi pasami na bokach. Nie mogłam oderwać wzroku, czułam jak moja twarz robi się czerwona. Na szczęście ten stan został szybko przerwany z powodu mojego potknięcia i tak poleciałam w ramiona Nataniel. Twarzą i moimi piersiami dotknęłam klatki piersiowej Natana, oboje spaliliśmy buraka.

-P-przepraszam - poczułam na sobie dreszcz i odsunęłam się od blondyna.

-N-nic nie szkodzi, następnym razem trochę uważaj bo wylądujesz na piachu. - ostrzegł mnie.

-Tak, będę pamiętać. Dziękuje. - zorientowałam że cała trójka się na mnie patrz.

-Coś nie tak?. - zapytałam zaniepokojona.

-Nie, po prostu... dobrze wyglądasz w tym stroju

-A moim zdaniem było by lepiej jakby było za co złapać. - powiedział z zawadiackim uśmiechem Kastiel. Rzuciłam mu groźne spojrzenie i podbiegłam do Lysandra.

-Musimy pogadać. - złapałam go za ramie i zaciągnęłam na mostek. Dziewczyny zaczęły rozmawiać z chłopakami więc spokojnie mogłam pogadać z Lysem. Przez cały czas jednak czułam na sobie spojrzenie czekoladowych oczu Kastiela.

-O której przyjedzie Leo?

-Mówił że będzie po 19.

-Okej więc mamy trochę czasy, no to powiedz mi co on lubi.

-Najbardziej lubi modę, spacery nocą no i Rozalię. Ale jest nieśmiały jeśli chodzi o dziewczynę którą lubi.

-Dobra, zastanowię się nad tym a potem w wtajemniczymy resztę w plan. - rozłożyłam sobie ręcznik na plaży usiadłam na nim i powoli dmuchałam swoje białe koło do pływania. Zastanawiałam się jak zaaranżować wyznanie Rozy i Leo. Nagle ktoś zasłonił mi słonce, spojrzałam w górę i zobaczyłam jak Kastiel wyciąga do mnie swoje silne ręce. -Kyaa! - krzyknęłam lecąc w górę i wylądowałam leżąc na ramieniu czerwonowłosego. -KASTIEL! CO TY WYPRAWIASZ! - próbowałam się uwolnić ale bez skutecznie.

-Nie podoba mi się że bez przerwy kręcisz się z Natanielem i Lysandrem, a mnie omijasz. Tak więc pomyślałem, że jak ty do mnie nie przyjdziesz to ja przyjdę do ciebie. - ruszył w stronę jeziora, ja rozglądałam się za jakąś pomocą. Ale nikt nie zwracał na nas zbytniej uwagi, siedzieli ze sobą w cieniu i gadali. -Dlatego zostaniesz teraz ukarana. - powiedział to tak że wiedziałam że na pewno ma ten swój łobuzerski uśmiech. Już wchodził do wody.

-Proszę nie... pff. – zaczęłam się śmiać a Kas wraz z ze mną. Wodę miał do pasa.

-Kyaaa! - przerzucił mnie i wylądowałam siedząc w jego rękach, za czerwieniłam się a Kas się uśmiechną uwodzicielsko. Patrzył na moją zarumienioną twarz.

-Czerwienisz się przeze mnie czy po prostu ci gorąco? - zapytał się rozbawiony.

-G-gorąco dziś...

-Zła odpowiedź. – uśmiechnął się i wrzucił mnie do wody.

-Kyaaaaa! - krzyknęłam ostatni raz i wylądowałam z pluskiem w wodzie, szybko wstałam i zaczęłam chlapać wodą w chłopaka. I tak rozpoczęła się pełna śmiechów wojna, każdy miał jakieś plusy. Ja byłam mała więc łatwo było omijać lecącą wodę, Kas za to miał większy zasięg. W końcu wyszło że przegrałam i wylądowałam w rękach chłopaka. On zaczął ciągnąć mnie na głębszą wodę a ja już miałam wodę do szyi.

-Nie, głębiej mnie nie ciągnij.

-A to dlaczego? - Kas złapał mnie i wciągnął jeszcze głębiej, nie miałam dna więc uwiesiłam się na szyi chłopaka.

-Nie mam dna! Nie mam dna. - mówiłam spanikowana i coraz mocniej trzymałam się Kastiela by tylko nie wpaść całkowicie pod wodę. -Nie umiem pływać! - Kas przyciągnął mnie całkowicie do siebie i podsadził bym siedziała na jego rękach, nadal trzymałam go za szyje ale już nie tak mocno.

-Nie martw się, nie pozwolę ci utonąć nawet za cenę własnego życia. - powiedział to z taką powagą patrząc mi w oczy. Zarumieniłam się a on powoli zbliżył do mnie swoją twarz, dzieliło nas kilka centymetrów od pocałunku. Nagle usłyszałam jak ktoś mnie woła i szybko odwróciłam twarz w stronę plaży gdzie stała Roza z Lysem.

-Eriel! Dzwoni ci telefon. Jakiś Kentin.

-Okej dzięki, już idę. - Kastiel zabrał mnie na płytszą wodę ale nie chciał mnie puścić.

-Kim jest Kentin? - zapytał poważnie.

-Nie teraz, muszę iść odebrać. - wyswobodziłam się z rąk czerwonowłosego i podbiegłam do Rozali. Odebrałam telefon i swoje kroki pokierowałam na mostek.

-Cześć Ken, co tam?

-Cześć Eriel, chciałem się dowiedzieć jak tam twoja nowa szkoła. Fajnie tam?

-Tak od razu zaprzyjaźniłam się z kilkoma osobami.

-Tak to świetnie. - usiadłam na brzegu pomostu i moczyłam nogi w wodzie.

-Musisz ich kiedyś poznać, Rozalie, Violette, Iris, Lysandra, Kastiela, Nataniela i jeszcze parę innych osób.

-To całkiem sporo masz tych przyjaciół, tutaj miałaś tylko mnie, Dimitra i Marie.

-Ale też znalazłam sobie zaprzysiężonego wroga. Ma na imię Amber trzyma się z 3 dziewczynami.

-A to nowość, jak będziesz miała kłopoty to zawsze możesz się do nas zwrócić.

-Tak oczywiście, teraz jestem na jeziorem z przyjaciółmi, wieczorem jest impreza.

-Nie utop się, nie chcę tam przyjeżdżać na rozpoznanie twoich zwłok.

-To było wredne! - rozzłoszczona chlapnęłam wodą.

-A i nie pij alkoholu, wiesz jaka potrafisz po nim być.

-A ty mój opiekun czy co?

-Nie, ale tam będzie sporo chłopaków a ty będziesz po alkoholu prostą zwierzyną do złapania.

-Dobra, dobra postaram się nie pić, a co tam u was? - zapytałam ciekawa.

___________(())﹏﹏﹏_____ミ(^>ω^)ミ__<Nyaa|___________
No i rozdział 4 już wstawiony. Wymyśliłam to jak w wakacje byłam nad jeziorem^^ i po powrocie (tego samego dnia miałam niesamowite natchnienie do pisania). Ups, wypaplałam że tą historię zaczęłam tworzyć w wakacje >.<

Komentarze

  1. Kastiel i Eriel w wodzie, najbardziej urocza scena ever. <3

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz