Słodki Flirt Kastiel - Rozdział 6,5
Kurde. Przyciągnąłem ją tutaj bez zastanowienia, byłem po prostu
wkurzony. Muszę szybko coś powiedzieć! Byle by nie wyglądało to
zbyt podejrzanie.
-Co ty tak się kręcisz z tym całym gospodarzem. Lecisz na niego czy co? - zapytałem się dziewczyny. Aaa to było jednak zbyt podejrzane! Mogłem wymyślić coś innego!
-Masz na myśli Nataniela? - zapytała się niepewnie czy o niego mi chodzi. No ej, przecież przed chwilą przerwałem wam w tym co robiliście.
-Ta.
-A co cie to interesuje? To nie twoja sprawa. – odpowiedziała ironicznie. Poczułem jakieś dziwne ukucie w ciele. -Chyba że... jesteś mną zainteresowany.
-Może. -odpowiedziałem z uwodzicielski uśmiechem i przyparłem Eriel do muru. Schyliłem się do jej ucha i szepnąłem.
-Jak chcesz to uczynię cię moją i to w całości. - spojrzałem jej w twarz by zobaczyć jej reakcję. Eriel oplotła moją szyję swoimi rękami. Uśmiechnęła się do mnie uwodzicielsko.
-Chyba w twoich snach, ale pozwolę ci marzyć dalej. - szepnęła i wyślizgnęła się z moich rąk.
-To do zobaczenia. -krzyknąłem do odchodzącej koleżanki i uśmiechnąłem się zadowolony z wynikłej sytuacji. Nagle Eriel się odwróciła i polazła mi język. -Pff. -zaśmiałem się i ruszyłem do domu gdzie czekał na mnie Demon. Pies ucieszył się na mój widok, od razu wyszedłem z nim na spacer do parku. Następnego dnia wszystkie przerwy spędziłem sam na dachu, ciesząc się spokojem i ciepłymi promieniami słońca, spaliłem jednego papierosa. Na długiej przerwie rozmawiałam z Lysandrem.
-Ostatnio często wpadam na Amber, mam jej już naprawdę dość. - zmarszczyłem brwi w złości.
-Ona po prostu cię lubi, nic z tym nie zrobisz.
-Mam to gdzieś, chce by mi dała spokój! - nagle zobaczyłem Eriel, ubrana była w zwiewną białą sukienkę. Patrzyła się na mnie i Lysandra.
-Cześć małą. - uśmiechnąłem się. -To mój kumpel Lysander, to jest Eriel. - Lysander przywitał się z czarnowłosą dziewczyną.
-Witaj, miło mi poznać.
-Ciebie również. - uścisnęli sobie dłonie. -Mam pytanko jeśli można.
-Jeśli musisz. - odpowiedział Lys.
-Dlaczego zadajesz się z takim buntowniczym podrywaczem jak Kastiel? - co ona sobie o mnie wyobraża, że nie jestem człowiekiem czy co. Zrobiłem złą minę.
-Coś ci nie pasuje? - burknąłem w odpowiedzi na jej pytanie.
-Nie tylko to dziwne, to wszystko.
-Haha, fajna jesteś. - zaśmiał się Lys.
-To jak się poznaliście? - patrzyła na nas z dużym zaciekawieniem.
-Było to na początku liceum, zgubiłem mój notatnik z tekstami piosenek i znalazł go Kastiel. Spodobały mu się moje teksty i zapytał się czy nie zaczniemy grać razem, no i tak się zaprzyjaźniliśmy. - sięgnąłem pamięcią do tego tamtego wydarzenia.
-Razem gracie? Chciała bym usłyszeć. Bardzo lubię słuchać muzyki. - och, więc chce nas posłuchać? Świetnie.
-Jak chcesz to wpadnij do mnie do domu...
-Piszesz to pewnie i śpiewasz. - kompletnie mnie zignorowała.
-Tak, pomysły zapisuje w swoim notesie.
-I bardzo często go gubisz, a potem spędzasz kawał dnia na poszukiwaniach go. - wypomniałem mu istotny fakt związany z jego notesem, a raczej ze wszystkimi jego rzeczami.
Lysander trochę się zdenerwował na mój komentarz.
-Spokojnie, każdy ma jakieś wady. Ty gubisz notatnik, a Kastiel ma trudny charakter. - Eriel próbowała pocieszyć Lysa. Podała mnie jako przykład... trudny charakter... właściwie to mam taki.
-Co! To nieprawda. - mimo wszystko zaprzeczyłem jej słowom.
-Pff, masz trochę racji Eriel. - zgodził się Lysander i razem zaczęli się śmiać.
-A ty jesteś płaska jak deska. - spojrzała na mnie rozzłoszczona.
-Milcz! - prawie że wykrzyknęła i z dużą siłą klepnęła mnie w ramię, po czym odeszła. Razem patrzyliśmy się jako odchodzi.
-Miałeś rację, ciekawa z niej osóbka. - Lys uśmiechnął się do mnie.
-Mam z nią ubaw. - odpowiedziałem zadowolony. Przez następne kilka dni często spotykałem się z Lysandrem i Eriel, dużo rozmawialiśmy. Lys opowiedział jej o tym jak z bratem przeprowadził się tu ze wsi. Innego dnia spotkałem Eriel w parku gdzie poznała mojego psa Demona, początkowo była przestraszona ale szybko zaprzyjaźniła się z moim psem. Było to dla mnie zaskoczeniem. Dostałem wiadomość od rodziców że wrócą na weekend do domu. Idąc raz na długiej przerwie zaczepiła mnie Iris, przyjaciółka Eriel.
-Kastiel, robię imprezę w ten weekend i chciałam się zapytać czy nie chciał byś przyjść. - popatrzyłem trochę niezadowolony. -Będzie trochę osób z naszej szkoły, Eriel, Rozalia, Armin z bratem i parę innych osób. Nawet Lysander powiedział że chętnie przyjdzie, a i nie martw się nie będzie Amber. - dziewczyna mówiła bez wytchnienia. Jeśli Eriel będzie to na pewno będzie zabawniej, no i wyrwę się na chwilę z domu. Demon może zostać z rodzicami,
-Przyjdę. - odpowiedziałem.
-Naprawdę? To dobrze. - Iris odpowiedziała zadowolona.
-To dokładnie gdzie i kiedy?
-Jutro w letnim domku moich rodziców o 19, ale my z dziewczynami będziemy tam już dzisiaj, więc możesz przyjechać rano. Jest plaża i las więc będzie można spędzić razem miło czas. - podała mi jakąś kartkę. -Tu masz dokładny adres.
-Spoko, to cześć. - poszedłem spotkać się z Lysandrem na dziedzińcu. Siedział tam pisząc w swoim notatniku.
-To jutro razem jedziemy na imprezę u Iris. - Lys spojrzał na mnie unosząc jedną brew do góry.
-Zgodziłeś się pójść?
-Tak.
-Wiesz... już umówiłem się że pojadę pociągiem z Natanielem. - zmarszczyłem brwi na wspomniane imię.
-... Możemy w trójkę... pojechać moim samochodem.
-Co? Naprawdę? - zapytał się Lysander z niedowierzaniem w głosie, ale po chwili się uśmiechnął. Ustaliliśmy że spotkamy się w trójkę pod moim domem, o 10 następnego dnia.
Następnego dnia, równo o dziesiątej ja, Lysander i Nataniel stawiliśmy się przy moim domu i wsiedliśmy do samochodu. Przez całą drogę w samochodzie słychać było tylko grające radio i dźwięk silnika. Po 2 godzinach jazdy podjechaliśmy pod drewniany domek, który z jednej strony otoczony był lasem a z drugiej jeziorem z mostkiem. Po chwili z domku wybiegły dziewczyny, a my wysiedliśmy z pojazdu.
-Cześć! Szybko przyjechaliście.
-Z Lysandrem pomyśleliśmy że potrzebna wam będzie pomoc w przesuwaniu mebli itp. - odezwał się Natanielem z dużym uśmiechem na ustach. Dziewczyny zeszły do nas aby się przywitać.
-Słyszałem że zaprosiłyście L... - nagle Iris i Eriel spanikowały, Eriel szybko zasłoniła usta Lysandra swoimi dłońmi. A Iris ciągnęła gdzieś Rozalię. Spojrzałem ja i nie tylko, na Eriel zszokowany jej zachowaniem. Patrzyłem jak Lysander i Eriel szepcą między sobą i się śmieją. Co oni robią? O czym gadają? Muszę wiedzieć... Złapałam Eriel za rękę i odciągnąłem od Lysa.
-O czym wy tak szepczecie? - zapytałem się lekko zdenerwowany.
-Później wyjaśnię, a teraz panowie do domku po przesuwać meble. - nie odpowiedziała na moje pytanie. Po poustawianiu mebli tak by było więcej miejsca, poszliśmy się przebrać w stroje kąpielowe i wyszliśmy z domku czekając na dziewczyny. Kiedy Eriel wyszła na zewnątrz, nie mogłem oderwać od niej wzroku. Spojrzała się ona na mnie, była lekko zarumieniona na twarzy. Nagle Eriel się potknęła i wylądowała na klatce piersiowej Nataniela, oboje zrobili się czerwoni. Poczułem jak podnosi mi się ciśnienie krwi kiedy patrzyłem na tą dwójkę.
-P-przepraszam. - Eriel odsunęła się od blondyna.
-N-nic nie szkodzi, następnym razem trochę uważaj bo wylądujesz na piachu.
-Tak, będę pamiętać. Dziękuje.
-Coś nie tak? - zapytała zaniepokojona.
-Nie, po prostu... dobrze wyglądasz w tym stroju. - grr jak on się jej przygląda.
-A moim zdaniem było by lepiej jakby było za co złapać. - powiedziałem złośliwie z uśmiechem. Eriel posłała mi mordercze spojrzenie i podbiegła do Lysandra.
-Musimy pogadać. - Eriel złapała go za ramie i zaciągnęła na mostek. Podeszły do mnie i Nataniela Rozalia i Iris, zaczęły coś mówić ale ja ich w ogóle nie słuchałem. Tylko patrzyłem się jak razem rozmawiają. Kiedy Eriel była już sama, podszedłem do niej, stanąłem przednią zasłaniając jej słońce. Spojrzała na mnie, a ja wyciągnąłem do niej ręce i ją podrzuciłem by wylądowała w moich ramieniu.
-Kyaa! - krzyknęła lądując na moim ramieniu. -KASTIEL! CO TY WYPRAWIASZ! - próbowała wydostać się bezskutecznie.
-Nie podoba mi się że bez przerwy kręcisz się z Natanielem i Lysandrem, a mnie omijasz. Tak więc pomyślałem, że jak ty do mnie nie przyjdziesz to ja przyjdę do ciebie. - pewnym ruszyłem w stronę jeziora. -Dlatego zostaniesz teraz ukarana. - uśmiechnąłem się zadowolony z tego co zaraz się stanie. Wszedłem do wody.
-Proszę nie... pff. - Eriel zaczęła się śmieć a ja wraz z nią. W wodzie byłem już do pasa.
-Kyaaa! - podrzuciłem ją by wylądowała na moich rękach,widząc jej twarz uśmiechnąłem się. Pff zrobiła się czerwona na policzkach.
-Czerwienisz się przeze mnie czy po prostu ci gorąco?
-G-gorąco dziś...
-Zła odpowiedź. – uśmiechnąłem się i wrzucił Eriel do wody.
-Kyaaaaa! - krzyknęła ostatni raz i z pluskiem wylądowała w wodzie. Szybko jednak się pozbierała i zaczęła mnie chlapać wodą. Dobrze się bawiliśmy chlapiąc się nawzajem, wygrałem walkę w chlapaniu. Trzymałem Eriel i wchodziłem do wody coraz głębiej aż czarnowłosa miała ją do szyi.
-Nie, głębiej mnie nie ciągnij.
-A to dlaczego? - wciągnąłem ją na jeszcze głębszą wodę, a ona uwiesiła się na mojej szyi.
-Nie mam dna! Nie mam dna. - powtarzała spanikowana i coraz mocniej się mnie trzymała. -Nie umiem pływać! - przyciągnąłem ją całkowicie do siebie i wziąłem ją tak by siedziała mi na rękach, nadal trzymała mnie za szyję ale już nie tak mocno jak wcześniej.
-Nie martw się, nie pozwolę ci utonąć nawet za cenę własnego życia. - patrzyłem na jej zarumienioną twarz i powoli zbliżałem do niej swoją. Dzieliło mnie kilka centymetrów od jej ust, które chciałem musnąć swoimi. Przerwał nam głos Rozalii.
-Eriel! Dzwoni ci telefon. Jakiś Kentin. - to męskie imię...
-Okej dzięki, już idę. - zabrałem nas na brzeg.
-Kim jest Kentin? - zapytałem się by dowiedzieć się kim jest i co dla niej znaczy.
-Nie teraz, muszę iść odebrać. - pobiegła odebrać telefon.
-Ciekawe kto to? Wiesz Rozalio? - zapytał się Lysander. Wyczekiwałam jej odpowiedzi.
-Nie, Eriel nic nie mówiła.
-... - z plaży przypatrywałem się Eriel.
-To chodźcie do domku, musimy przygotować obiad. - po chwili przybiegła do nas Eriel.
-Sorki że tak długo, co robimy na obiad?
-No właśnie nie mamy pomysłu.
-Hmm. - Eriel zrobiła mały rekonesans kuchni i wyjęła potrzebne materiały.
-To tak Viola i Roza umyjcie te warzywa i pieczarki, a potem je pokrójcie w kostkę lub paski. Iris przygotuj ryż. - dziewczyny zaczęły przygotowywać posiłek, a my bacznie przyglądaliśmy się poczynaniom Eriel. Dziewczyny poustawiały na stole talerze z ryżem i potrawką i szklanki z sokiem jabłkowym.
-Smacznego! - szybko skonsumowaliśmy posiłek.
-Dobrze gotujesz. - powiedział Lysander.
-Dzięki, zaczęłam gotować w wieku 7 lat. - Eriel odpowiedziała nieśmiało.
-To bardzo wcześnie. - stwierdził Nataniel.
-Jakbym nie zaczęła gotować to nie jadła bym ciepłych posiłków. Moi rodzice nigdy nie mieli na to czasu jak na inne rzeczy. Ale potem zamieszkałam z ciotką i było świetnie, bez przerwy spotykałam się z moimi znajomymi. - uśmiechnęła się ciepło i kontynuowała. -Dimitr i Maria oboje ubierają się stroje z epoki romantyzmu, podarowali mi nawet jeden strój.
-Naprawdę! Chciała bym zobaczyć! - ekscytowała się Rozalia.
-Więc to dlatego nie pytałaś się o mój styl.
-Nie oceniam książki po okładce, to tyczy się też ludzi.
-No jest jeszcze Ken.
-Ten z którym tak długo rozmawiałaś, to twój chłopak? - wyczekiwałam odpowiedzi na to pytanie, choć nie wiem dlaczego...
-Nie. Jest mi bratem. W dzieciństwie mu dokuczano z powodu wyglądu, ale potem na 3 miesiące poszedł do szkoły wojskowej. Od tamtej pory to on bronił mnie, dobra koniec gadania na ten temat. - Eriel odwróciła się do dziewczyn.
-Roza pozmywasz?
-No dobra, najmniej dziś zrobiłam więc mogę pozmywać, ale wycierać nie będę. - oświadczyła Rozalia. Nagle Lys szepnął do mnie bym poszedł za domek, więc tak zrobiłem. Po chwili byli tam wszyscy oprócz dziewczyny zmywającej teraz naczynia. Eriel wtajemniczyła nas w swój plan swatania Leo z Rozalią, porozmawialiśmy o tym chwilę a następnie dostaliśmy od Eriel wyznaczone zadania. Kiedy nadchodziła godzina imprezy, dziewczyny poszły się przygotować a my przebrać w normalne ubrania. Kiedy dziewczyny zeszły na dół nie mogłem oderwać spojrzenia od Eriel, wyglądała oszałamiająco. Poszliśmy przygotować jedzenie i napoje.
-Dziewczyny, chłopaki chodźcie tu na chwilkę. - poszliśmy na taras gdzie stała Eriel chowająca coś za plecami.
-Mówiłam wam że lubię muzykę, ale nie powiedziałam wam że też gram. - wyjęła zza pleców skrzypce i zaczęła grać. Słuchaliśmy jej gry a potem pochwaliliśmy, Eriel opowiedziała nam trochę o tej muzyce.
O 19 rozbrzmiała muzyka i ludzie zaczęli tańczyć i rozmawiać. Po przybyciu Leo, zaczęliśmy wcielać plan Eriel w życie. Moje zadanie było całkiem proste, musiałem jedynie pilnować by nikt nie przystawiał się do białowłosej. Eriel klepnęła mnie w ramię i odeszła, co było znakiem że plan idzie na przód. Przyglądałem się jak tańczy z Leo a potem robi z Lysandrem odbijanego. Kiedy Leo i Rozalia zaczęli razem tańczyć, podszedłem do Eriel i objąłem jej ramię ręką, zaskoczona spojrzała w moją stronę.
-Zatańczysz ze mną? - nie czekając na odpowiedź złapałem ją za talię i przyciągnąłem do mojej piersi. -Tańczyłaś z Leo i trochę z Lysem, to mi się nie podobało. Ale też weź mnie przytul, bo coraz bardzie przypominasz deskę. Nie tylko z wyglądu ale i z ruchów.
-Wybacz, że jestem jak deska. - Eriel mnie złapała i mocno ścisnęła. -Coś nie tak? Deseczka cie zgniotła i wymiękasz? Jak że mi przykro, ale sam zacząłeś. - dziewczyna uśmiechnęła się łobuzersko.
-Ty mała!
-Sam chciałeś tańczyć to tańcz, bo to teraz ty wychodzisz na deskę. - powoli zaczęliśmy tańczyć, Eriel oparła swoją głowę na mojej piersi. Kiedy piosenka się skończyła Eriel zniknęła w tłumię sprawdzić czy plan się udał. Poszedł do mnie Lysander.
-I jak poszło?
-Dobrze, wyszli razem na zewnątrz. - potem idąc do kuchni wpadłem na Nataniela.
-Huh!? - usłyszałem od blondyna i się na niego spojrzałem. Patrzył się przed siebie zaniepokojony. Spojrzałem w tym samym kierunku i zobaczyłem Eriel którą złapał za ramię jakiś chłopak. Szybko z pomocą Nataniela odciągnęliśmy chłopaka od Eriel.
-Czego od niej chcesz! - wkurzony zapytałem się gościa i wlepiłem w niego mordercze spojrzenie, facet szybko się ulotnił.
-Eriel, c-co ty robisz?!
-Jak to co? Przytulam się! - odwróciłem się i zobaczyłem że Eriel przytula się do Nataniela, minę miałem równie wściekłą co wcześniej. Eriel odbiegła i przytuliła się do Alexego, który odwzajemnił jej uścisk. Następnie mocno przytuliła Lysandra i chichocząc biegła dalej. Byłem naprawdę zły na jej zachowanie, co ona wyprawia?! I co sobie myśli?! Rzuciła się na Armina przerywając jego rozmowę z Iris, wtedy udało mi się ją złapać. Naglę się do mnie przytuliła.
-Co jej się stało? - zapytali zaniepokojeni Lys i Armin.
-Pojęcia nie mam. Nagle zaczęła łazić i kleić się do facetów. - objąłem ją mocno ramieniem by mi nie uciekała.
-Wypiła piwo, może tamten typ coś jej dosypał? - spekulował Nataniel.
-Hmm, wątpię. - powiedziała Iris. -Eriel wspominała że nie powinna pić alkoholu bo po nim dziwnie się zachowuje, więc raczej o to chodzi. - spojrzałem na czerwoną twarz Eriel.
-To znaczy że jak wypije to tuli się do ludzi. - oznajmił Natan.
-Lepiej jeśli zabierzemy ją do naszego pokoju, bo jeszcze wyląduje śpiąc tulona w kogoś i będą
problemy. - przetransportowaliśmy Eriel Na piętro do sypialni z trudem odczepiłem ją od siebie, Iris przebrała ją w piżamę w truskawki. Następnie znowu przyczepiła się do Natana.
-Eriel bądź grzeczna i idź spać.
-Nie zostawiaj mnie samej.
-Yy... - blondyn nie wiedział co ma zrobić. Złapałem Eriel.
-Ja z nią zostanę puki nie zaśnie.
Znając ciebie to
wolał bym sam tu zostać niż pozwolić na to tobie.
-Masz coś do mnie! No to chodź! - czarnowłosa wtuliła się we mnie.
-Nie zostawiaj mnie samej. Proszę. - prosiła.
-Zostanę, ale ty masz iść spać.
-Tak. - wszyscy poszli na dół, a ja usadowiłem Eriel w łóżku i przykryłem kołdrą. Usiałem obok i trzymałem ją za rękę, powoli zamknęła oczy. Zaczełem ją głaskać po głowię, po policzku, bawiłem się jej czarnymi lokami.
-I co ja z tobą mam. - szeptałem do siebie. -Co jest ze mną nie tak że doprowadzasz mnie do takiego stanu... - patrzyłem się na jej spokojną twarz, przez podłogę słychać było muzykę. Chciałem zejść na dół ale Eriel nie chciała pościć mojej ręki, oparłem się na łóżko i przyłożyłem jej rękę do swojego policzka. Powoli sam zasnąłem. Rano obudził mnie Lysander, rozciągnąłem się i spojrzałem na puste łóżko.
-Wszyscy już wstali, musimy przygotować coś do jedzenia i pomóc sprzątać.
-Dobra, dobra. - na parterze unosił się zapach tostów, okazało się że to Eriel przygotowała dla wszystkich śniadanie.
-Przepraszam za moje wczorajsze zachowanie. Po prosty jak się napiję to robi się ze mnie straszna przylepa, nie panuje nad tym. Najlepiej było by jakbyście puścili to w niepamięć. - potrząsłem głową nie zgadzając się.
-Jak mógłbym zapomnieć że kleiła się do mnie taka mała deska jak ty. - uśmiechnąłem się zawadiacko.
-N-najwidoczniej nie chcesz współpracować po dobroci. Więc będę musiała podjąć drastyczne środki. - spojrzała się na mnie wrogo. -Najlepszym wyjściem będzie usunięcie ci pamięci długotrwałej. - uśmiechnęła się złowieszczo i zaczęła mnie gonić z zwiniętą ścierką. Uciekałem ratując swoją pamięć przed próbą jej skasowania.
-Dobra, tym razem odpuszczę, więc nie zabieraj mi mych cennych wspomnień. - oznajmiła zwycięsko Eriel i się zaśmiała. Następnie wszyscy posprzątaliśmy domek po imprezie.
___________(())﹏﹏﹏_____ミ(^>ω●^)ミ__<Nyaa|___________
Witam, dziś napisałam o Kastielu. Powiem to... do dziś miałam napisane tylko 4 linijki tekstu (,,Mogłem wymyślić coś innego!" i od tego momentu pisałam xd), ale wena wręcz mnie dziś opętała i napisałam to wszystko (ma to długość prawie całych 5stron!). No cóż obiecałam ostatnio że jego rozdział będzie długii i jest aż nadto. Mam nadzieję że się wam podobało, proszę o komentarz i zapraszam ponownie!!
piękne ;* czy tylko ja to komentuje?
OdpowiedzUsuńTen rozdział nie był wcale taki długi. Piszesz naprawdę ciekawie i widać, że masz pióro. Tak się zaczytałam, że straciłam rachubę:)) Życzę weny i dobrych pomysłów
OdpowiedzUsuńTwój blog jest wspaniały ^^/Niki
OdpowiedzUsuń