Słodki Flirt Kastiel - Rozdział 8

    No to teraz powiedział. Ja mam odwiedzić jaskinie tego wilka?

-C-co? - zająknęłam się w odpowiedzi.

-Sprawdziła byś co z nim. - z drugiej strony ma trochę racji, martwię się o niego jest chory, mieszka sam i nie ma kto się nim zająć.

-No mogę iść, ale nie znam jego adresu.

-Żaden problem. - Lys napisał adres na małej karteczce i mi go podał. -Dzięki, nie mogę dzisiaj go odwiedzić.

-Spoko. - koniec lekcji niestety dłużył mi się nie miłosiernie. Iris wystrzeliła jak strzała bo ma dziś randkę z Arminem, idą do kina. Razem z Rozalią i Violą zbierałyśmy się do wyjścia ze szkoły.

-Hej, może skoczymy do kawiarni na gorącą czekoladą. - zaproponowała mi i Violi Roza.

-Chętnie pójdę. - uśmiechnęła się Violetta.

-Sorki, nie mogę. Obiecałam Lysandrowi że zobaczę co z Kastielem.

-Szkoda.

-Ale mogę odprowadzić was bo to po drodze na bazar. Nie mogę przecież iść do niego z pustymi rękami. - opuściłyśmy teren szkoły i ruszyłyśmy w miasto.

-Jakaś ty opiekuńcza, ale uważaj bo Kastiel chyba na ciebie leci.

-Ta, dlatego bez przerwy wypomina mi moją drobną budowę i małe piersi.

-On się z tobą tylko droczy. Poza tym, jeśli ci to bez przerwy wypomina to znaczy że cały czas się na ciebie patrzy. - stwierdziła triumfalnie Roza.

-Też tak uważam. - poparła ją Viola. Jeśli się nad tym chwilę zastanowić to wniosek jest prosty. -Nie plećcie głupot... - poczerwieniałam na twarzy, to raczej niemożliwe bym mu się podobała.

-Eriel, czy ty... przypadkiem nie zakochałaś się w Kastielu?

-C-c-co? - zrobiłam się taka czerwona że dla moich koleżanek odpowiedź była oczywista.

-Zabujałaś się w nim.

-N-nie prawda. - zaprzeczyłam.

-Pozwól że się ciebie o coś spytam. - powiedziała Viola. -Lubisz kiedy jest blisko ciebie?

-Tak. Dobrze się razem bawimy.

-Cieszysz się kiedy jest przy tobie?

-Raczej tak, choć jestem trochę zdenerwowana.

-A co czujesz kiedy cie dotyka?

-No jak minie dotknie to robi mi się ciepło, mam takie dziwne uczucie w brzuchu i szybko bije mi serce... - o kurde, stanęłam na środku chodnika jak wryta. One mają racje, ja. JA ZAKOCHAŁAM SIĘ W KASTIELU!! -O MÓJ BOŻE! I co ja teraz zrobię?! - podniosłam spanikowana głos. -Jestem szalona że ulokowałam uczucia w takim facecie. - Rozalia i Violette tylko na mnie patrzyły.

-Serce nie sługa. - powiedziała zarumieniona Viola.

-Co racja to racja. - potwierdziła Roza.

-Dlaczego akurat dzisiaj muszę iść do jego domu.

-Jest teraz osłabiony więc możesz go trochę przycisnąć i dowiedzieć się co o tobie myśli.

-Nie możesz tego zrobić, to by było nie uczciwe. - za protestowała Violetta.

-Muszę się zastanowić co mam zrobić. - doszłyśmy do kawiarni. -Do zobaczenia.

-Cześć i powodzenia.

-Pa. - poszłam na bazar i zrobiłam zakupy następnie zaszłam do apteki, właśnie szłam pod adres który podał mi Lysander. Przez całą drogę w mojej głowie była tylko jedna myśl zakochałam się w Kastielu i zanim się zorientowałam już stałam pod właściwym blokiem. Zadzwoniłam domofonem i czekałam aż ktoś odbierze.

-Ekhe Kto? - usłyszałam zachrypiały głos Kasa.

-Cześć, tu Eriel. Przyszłam zobaczyć co z tobą... - po chwili ciszy zabrzęczały drzwi i weszłam na klatkę schodową. W mieszkaniu Kastiel na pierwsze co trafiłam to Demon który właśnie radośnie do mnie biegł.

-Aa Demon! Spokojnie. - Demon to imię psa Kastiela, jest to owczarek francuski. Bardzo go lubię, zachowuje się przy mnie jak szczeniaczek co nie podoba się Kastielowi. Pierwszy raz spotkałam go w parku, początkowo wydawał się mi straszny, ale po chwili już go głaskałam. Potem często bawiłam się z nim w parku jak przypadkiem spotykałam Kastiela i Demona na spacerze. Zaczęłam głaskać psa. -Jesteś jedynym facetem który szczerze i z całego serca cieszy się na mój widok. - powiedziałam do Demona a on szczeknął dwa razy na potwierdzenie.

-Pff... - pojawił się przede mną blady i uśmiechnięty Kastiel. Poczułam jak podskoczyło moje serce i przeleciały mi motylki w brzuchu. -Ale to nie prawda że jest jedynym. - szepnął. -Co... ekhe, ekhe... dokładnie chciałaś zobaczyć? - ciągnął dalej.

-Jak się czujesz, zrobiłam małe zakupy to przygotuje ci coś pożywnego do zjedzenia. Mam też lekarstwa. - pokazałam trzymaną w ręku torbę i weszłam w głąb jego mieszkania. Mieszkanie było ładne, w salonie w oczy najbardziej rzucała się czarna kanapa. Kuchnia, łazienka były zwyczajne. Na koniec trzy pokoje, w tym sypialnia Kasa. W kuchni na blacie położyłam zakupy i zaczęłam szukać potrzebnych naczyń do przygotowania posiłku.

-Idź się połóż, ja zrobię ci coś do jedzenia. - chłopak bez protestów się posłuchał i wykonał polecenie. Ja zaczęłam gotować rosół z dużą ilością mięsa, rosół jest doskonały na chorobę ale musi mieć dużo mięsa bo przecież samą wodą z makaronem i marchewką to facet się nie naje. Kiedy wszystko się gotowało a ja miałam chwilę zaczęłam robić małe porządki. Skradałam się po mieszkaniu zbierając ubrania, wstawiłam pranie. Bez przerwy chodził za mną Demon, to po prostu wspaniałe stworzenie i takie towarzyskie. Przez co bez przerwy go głaskałam i chciałam się z nim trochę pobawić. Na szczęście szybko się opanowałam, bo jeszcze chwila i mogła bym zapomnieć że nie jestem tu dla zabawy z psem tylko po to by zadbać o Kasa. Zrobiłam jeszcze parę przekąsek które mógłby zjeść później. Skończyłam gotowanie, nałożyłam trochę rosołu do miseczki i zaniosłam do pokoju Kastiela, był on duży. Miał poprzyklejane plakaty zespołów muzycznych, pełno płyt i magazynów. Biurko z komputerem i stertą jakiś zeszytów itp, sporej wielkości drewnianą szafę na której poustawiany były jakieś kartony. Obok szafy stał wzmacniacz i na stojaku czerwona gitara elektryczna. Kastiel leżał w łóżku pod zasłoniętym zasłonami oknem.

-Przyniosłam ci rosół i lekarstwa.

-Nakarmisz mnie? - zapytał się z zawadiackim uśmiechem. Serce biło mi jak szalone, bałam się że je usłyszy.

-S-sam możesz zjeść.

-No ale skoro przyszłaś do chorego to powinnaś mu pomóc.

-D-dobrze niech ci będzie, tylko przyniosę stołek.

-Nie, siadaj na łóżku. - rozkazał mi Kas, a ja to polecenie wykonałam. Byłam tak zdenerwowana że na pewno byłam cała czerwona. I tak karmiłam czerwonowłosego.

-Gorące, weź podmuchaj.

-... Nie przeginaj z wykorzystywaniem mojej dobroci.

-Ech prawie się udało. - powiedział rozczarowany Kas.

-Teraz zażyj te lekarstwa. - podałam mu szklankę wody i tabletki, popił je. -A teraz lepiej się trochę prześpij to leki zaczną szybciej działać i poczujesz się lepiej. - Kastiel w ciszy na mnie patrzył właśnie wstałam by iść pozmywać kiedy złapał mnie za rękaw swetra. Popatrzyłam w czekoladowe oczy chłopaka, miał takie ciepłe spojrzenie. Poczułam jak robi mi się ciepło a w brzuchu przelatuje setki motylki.

-C-coś nie tak? - zapytałam zdenerwowana.

-... - Kastiel jednak milczał.

-Kastiel? - chłopak zrobił się coraz bardziej rumiany na twarzy.

-Wiesz Eriel, chciałbym byś... została przy mnie... n-na zawsze.

_____________(())﹏﹏﹏﹏﹏﹏ミ(^●ω●^ミ )ノノ_____________
Wiosna mniej lub bardziej słoneczna, ale zawitała, Eriel zorientowała się że zakochała się w Kastielu :3. I teraz zajmuje się osłabionym przez chorobę czerwonowłosym obiektem swoich uczuć. Ostatnie słowa Kastiela bez wątpienia rozbudzą waszą wyobraźnie, co będzie dalej? Ja już od dawna wiem ale na razie zostawię to waszym fantazją. Mam nadzieje że rozdzialik się podobał!

Komentarze

  1. Ahhh to słodkie wyznanie na końcu! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. ojej to było takie słodkie

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale to było słodkie <3 Aaaa .... Idę czytać dalej *-*/Niki

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz