Słodki Flirt Kastiel - Rozdział 10

    Kiedy przechodziłyśmy obok parku usłyszałam szczekanie, odwróciłam się i zobaczyłam że wprost na mnie biegnie owczarek francuski. Za psem biegł białowłosy chłopak.

-Demon?! - pies zaczął biegać dookoła mnie, machając ogonem. Violetta lekko odskoczyła na bok, trochę bała się psa Kastiela, ale tak ma chyba każdy. -Demon siad. - pies od razu się posłuchał, w nagrodę pogłaskałam go po głowie. -Dobry chłopiec.

-Dzięki Eriel, po prostu ten pies nie słucha się nikogo oprócz Kastiela i ciebie. - Lysander lekko zdyszany pogonią podniósł smycz Demona.

-Spoko.

-Nagle mi się wyrwał i zaczął gdzieś biec i teraz wiem do kogo tak pędził, do ciebie.

-Haha. -

-D-dobry D-demon. - jąkała się przestraszona Violetta.

-Jak się czuje Kastiel?

-O wiele lepiej, w piątek przyjdzie do szkoły.

-Aha to dobrze, ale czy powonień wracać? Spędził tylko 2 dni w domu, to trochę za krótko..

-Nie martw się naprawę czuje się jak ryba, twoja zupa działa cuda.

-D-dziękuje. - odpowiedziałam zawstydzona, a Lys widząc moje zawstydzenie uśmiechnął się.

-To ja idę odprowadzić Demona do Kastiela.

-To do jutra.

-Do jutra. - przez chwilę patrzyłyśmy jak Lysander i Demon odchodzą. Udałyśmy się do kawiarni gdzie wpiłyśmy po kubku gorącej czekolady. Rozpływała się w ustach i delektowałyśmy się smakiem całkiem długo. Potem pożegnałyśmy się i wróciłyśmy do swoich domów. Nie mogłam jednak siedzieć sama w domu więc postanowiłam się przejść. Na krótkim spacerze spotkałam Kim.

-Cześć Eriel.

-O cześć, co porabiasz?

-A nic, zastanawiam się.

-Masz jakiś problem? - zapytałam się zaniepokojona.

-Nie. Po prostu niedługo hallowen, więc pomyślałam że może zrobię jakąś imprezę. Ale zanim zacznę muszę dowiedzieć się paru rzeczy i wtedy podejmę decyzję.

-Impreza, Świetnie. Jak będziesz potrzebowała pomocy przy organizacji to wal do mnie jak w dym. - zaproponowałam ciesząca się na zabawę w hallowen.

-Okej, dzięki. Weź niemów nikomu bo nie wiem czy pomysł wypali. Muszę już spadać na chatę.

-No okej, cześć. - Zabawa hallowenowa, chętnie zobaczyła bym moich znajomych z Amorisa poprzebieranych w różne stroje. Roza jak się dowie że może być impreza to na sto procent będzie chciała przygotować nam przebrania. Mam nadzieje że się uda to zorganizować.

    Dziś Kastiel wraca do szkoły, od rana jestem trochę poddenerwowana tym faktem. Powoli szłam do szkoły, mijałam park gdy nagle.

-Cześć - usłyszałam męski głos i podskoczyłam. Wszędzie poznam ten głos, głos który chce by szeptał słodkie słówka. Od wróciłam twarz i spojrzałam na Kastiela, następnie ruszyłam dalej.

-Co jesteś taka spięta? - zaczął mi się przyglądać.

-To nic, po prostu zamyśliłam się i to wszystko. - starałam się patrzeć przed siebie.

-Na pewno wszystko dobrze? zarumieniłaś się na twarzy. - pytał trochę zaniepokojony.

-N-naprawde? Mam nadzieje że się nie rozchoruje jak ty. - dotknęłam dłonią policzka.

-Czemu nie, tym razem to ja do ciebie przyjdę i zajmę się twoim ciałem. - uśmiechnął się łobuzersko. ŻE CO PROSZĘ?! ZAJMIESZ SIĘ MOIM CIAŁEM?! Chciałam by mnie dotknął i przytulił tymi swoimi silnymi długimi rękami, zatopiła bym wtedy twarz w jego ciepłej klatce piersiowej... O CZYM JA TERAZ MYŚLĘ?! ERIEL USPOKUJ SIĘ!!

-Chyba zdrowiem. - ominęłam tę słowną prowokację mimo mętliku w głowie, spojrzałam na widoczny już budynek szkoły.

-Nie, ciałem. O przecież ciało będzie chore. - czułam na sobie jego spojrzenie.

-A jak ty się czujesz? dwa dni to krótko by wyzdrowieć. - sprawnie przekierowałam temat na jego zdrowie.

-Jestem zdrów jak ryba, wypocząłem, zażywałem leki a przede wszystkim jadłem te zupę która mi przygotowałaś. Dzięki za pomoc. -jet to rzadkość że Kastiel mówi tego typu rzeczy.

-Nie ma za co dziękować.

-Tyle dla mnie zrobiłaś, chcesz bym się odwdzięczył? - powiedział przysuwając się do mnie. Zaczerwieniłam się i spojrzałam w bok.

-C-co masz na myśli? - Nagle usłyszałam swoje imię.

-Eriel! Musimy porozmawiać. - była to Kim która szybko szła w naszym kierunku, spojrzała się na mnie a potem na Kastiela. -Chyba przeszkadzam...

-O-o czym ty mówisz to... jest... Co chciałaś?

-Pamiętasz ostatnio jak rozmawiałyśmy?

-Mhm... a tak, tak pamiętam.

-No i chciała bym z tobą porozmawiać później o tym porozmawiać.

-Okej. - weszliśmy do klasy. Na każdej przerwie unikałam Kastiela, robiłam to w taki sposób by nie wyglądało to podejrzanie. A to musiałam iść do łazienki, to poszłam do biblioteki innym razem szybko poszłam na stołówkę. Jednak nie miałam okazji pogadać z Kim. Na ostatniej godzinie mieliśmy zastępstwo i musieliśmy siedzieć na sali gimnastycznej. Iris i Rozalia gdzieś zniknęły, Violetta siedzi w szatni i rysuje. A ja siedzę i gapie się w okno pragnąc bym mogła szybko wrócić do domu i się zdrzemnąć, potem zadzwonić na skypie do cioci.

-Dzisiaj jesteś jakaś nie swoja. - usłyszałam za sobą głos Kasa.

-Nieprawda! - na pewno brzmiało to tak jakby kłamała. -Tylko ci się wydaje.

-Wydajesz się zabiegana i zestresowana bardziej niż zwykle.

-Byłam dzisiaj po prostu trochę... po prostu... mam dzisiaj gorszy dzień to wszystko.

-Więc nie jesteś tylko dzieckiem, masz to coś raz w miesiącu. -zaczerwieniłam się na wspomnienie o okresie, ale zakuło mnie to że uważa mnie za dziecko. Kocham go a on mówi na mnie dziecko. Z zasmuconą miną odwróciłam się do niego.

-... - nic nie powiedziałam i ruszyłam w stronę Kim.

-Eriel? - nie odwróciłam się jednak, czułam na sobie spojrzenie Kasa. -Kim, miałyśmy porozmawiać.

-W końcu, myślałam że zrezygnowałaś z swojej oferty.

-Oczywiście że nie. - udałyśmy się w trochę ustronniejszą część sali.

-Bo wiesz, postanowiłam że zorganizuję tą imprezę.

-Naprawdę, to świetnie. - rozweseliłam się na samą wieść o zabawie.

-No obiecałaś pomoc więc jestem.- zaczęłyśmy dyskutować na temat imprezie hallowenowej. Rozmowa nas tak pochłonęła że nie zauważyłyśmy że już był koniec lekcji, a sala gimnastyczna robiła się pusta. Kim i ja rozeszłyśmy się, szybko ubrałam się w ciepły płaszcz i dołączyłam do przyjaciółek. Wyszłyśmy razem ze szkoły, przy bramie było dziwne zamieszanie.

-Ciekawe o co chodzi? - zapytała się Iris.

-Może Amber się potknęła, wylądowała w jakiejś kałuży i cała się ubrudziła.

-Eriel twoje marzenie że Amber dostanie za swoje staję się coraz silniejsze, ale nie oczekuj niemożliwego. Przecież ostatnio nie padało, więc nie mogła wylądować w kałuży. – odpowiedziała mi Rozalia. Westchnęłam.

-No co pomarzyć sobie nie można? - śmiejąc się ruszyłyśmy dalej. Nagle podszedł do mnie Kastiel, a serce zabiło mi mocniej. Już miał coś powiedzieć gdy ktoś mnie zawołał.

-Eriel! - znam ten głos. Spojrzałam w stronę bramy i moja twarz się rozpromieniła.

___________Zz_(ミ^-ω-^)﹏﹏﹏(())______________________
Rozdział 10 już jest, wkrótce impreza hallowen!^^ Ponadto kto wywołał takie zamieszanie przed szkolną bramą? (Amber mogła jednak wylądować w sztucznie stworzonej kałuży xD) Niebawem się dowiecie!

Komentarze

  1. :* pisz tak dalej ;) czasami drobne literówki

    OdpowiedzUsuń
  2. Z Eriel to taki uroczy typ tsundere. <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Eriel zabiegana ... Kastiel się martwi... Takie to słodkie /Niki *-*

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz