Słodki Flirt Kastiel - Rozdział 23
Spojrzałam na moje skrzypce, jedna struna sterczała i lekko się chwiała pod wpływem mojego ruchu. Złapałam instrument tak by struna nie wyrządziła nikomu krzywdy. Zaczęłam się uspokajać po całym tym wybuchu i słowotoku, którym beształam niebieskooką idiotkę.
-W samochodzie są moje drugie skrzypce, te i tak nie były potrzebne na drugi występ. - nadal mówiłam szybko, pewnie w żyłach mam trochę adrenaliny.
-Eriel. - odezwał się cicho czerwonowłosy.
-Trzeba je przynieść.
-Eriel.
-Spakuje te i przyniosę drugie. - ruszyłam w stronę wyjścia, nagle poczułam lekkie szarpnięcie.
-ERIEL! - Kastiel trzymał mnie za prawą rękę.
-Co? - spojrzałam na czerwonowłosego. Nie musi krzyczeć by zwrócić moją uwagę.
-Krwawisz... - odpowiedział spokojnie.
-He? - zaskoczona popatrzyłam na moją dłoń, z rysy płynęła krew. Pierwszy raz od paru minut zabrakło mi słów. -Och...
-Daj, ja zajmę się skrzypcami, a Kastiel opatrzy twoją ranę. - zarządził Lysander i zabrał ode mnie mój instrument.
-Weź kluczyki. - Kastiel sięgnął do kieszeni i wyjął kluczyki od samochodu, Lys je wziął i opuścił pomieszczenie. -Zostań tu, pójdę po apteczkę.
-Dobrze. - nie spierałam się z chłopakiem, patrzyłam jak podchodzi do jednego z pracowników konkursu. O czymś rozmawiali, po chwili Kas wrócił z białym pudełkiem. Chłopak spokojnie poprowadził mnie do pustej przebieralni i usadził na krześle, dostawił sobie krzesło i na nim usiadł. Białe pudełko z czerwonym krzyżykiem położył na moich kolanach i otworzył. Delikatnie złapał moją ranną dłoń, chusteczką wytarł zasychającą krew. Z apteczki wyjął wodę utlenioną i obficie polał po ranie, wzdrygam się na uczucie nieprzyjemnego pieczenia. Dezynfekcja się udała bo już nie czułam pieczenia, Kastiel ostrożnie wytarł pozostałości płynu z mojej dłoni. Serce podchodziło mi pod gardło, a jego dotyk sprawiał że robiło mi się gorąco. Intensywnie wpatrywałam się w jego twarz, co nie uszło jego uwadze.
-Zaraz mi dziurę wypalisz. - skomentował chłopak, a na jego twarzy zawitał zawadiacki uśmieszek.
-Sorki. - zawstydzona opuściłam wzrok i teraz przeszywałam wzrokiem zawartość apteczki. W białym pudełku znajdowały się plastry, bandaże i inne potrzebne rzeczy przy zranieniach i udzielaniu pierwszej pomocy. -Myślę że będę mogła zagrać normalnie, trochę będzie boleć ale dam rade. - Kastiel sięgnął do pudełka i wyjął duży plaster, otworzył go zębami i uważnie zaczął go przyklejać. Po chwili plaster był już porządnie przymocowany do mojej ręki, próbowałam cofnąć swoja dłoń i wyjąć ją z chwytu chłopaka. On jednak na to nie pozwolił i delikatnie splótł nasze palce, tak że moja dłoń była na jego. Moje i tak rozszalałe serce nadal przyśpieszało. Atmosfera jest taka przyjemna...
-Przepraszam. - szepnął, spojrzałam na niego zdezorientowana. Za co niby przepraszasz? Przecież nic nie zrobiłeś.
-Huh? Za co? - zapytałam spoglądając w jego czekoladowe oczy, w których widniał smutek.
-To przeze mnie cała ta afera z Debrą i konkursem. Przez to wszystko zostałaś ranna przez tą idiotkę. - odpowiedział smutno, jednak przy imieniu jego byłej jego głos lekko zadrżał w złości.
-Daj spokój, to nie twoja wina. Nic nie poradzisz na to, że Debra jest taka a nie inna. To tak jakbyś walczył z przypływem, nieważne co zrobisz i tak go nie powstrzymasz. Z resztą nie ma co już płakać nad rozlanym mlekiem. - próbowałam trochę pocieszyć Kastiel. Jednak fakt pozostanie faktem. Co się stało to się nie odstanie. Z zamyślenia wyrwał mnie nagły ruch Kasa. Przyciągnął moja dłoń do siebie i złożył delikatny pocałunek na plastrze. Moje źrenice rozszerzyły się w szoku, poczułam jak stado motyli przelatuje mi przez brzuch. Przez chwilę patrzyliśmy sobie prosto w oczy. Kastiel wyglądał jakby chciał coś powiedzieć, ale ja byłam pierwsza. -Zaraz nasza kolei, muszę sprawdzić moje skrzypce.- zabrałam rękę i wstałam, co spowodowało że zawartość apteczki rozsypała się na podłodze. Szybko opuściłam pomieszczenie nie zwracając na nic uwagi. Wpadłam na Lysandra, który był w pobliżu przebieralni.
-Wszystko w porządku? - zapytał podając mi skrzypce. Szybko chwyciłam za instrument i sprawdzałam struny.
-T-tak, będę mogła zagrać. - odpowiedziałam nie odwracając wzroku z skrzypiec.
-To dobrze, ale nie przemęczaj się. - uśmiechnął się białowłosy. -A Kastiel gdzie?
-Został w przebieralni. - chłopak spojrzał w stronę przebieralni a potem na mnie, na twarzy widniał mu uśmiech. Po chwili dołączył do nas czerwonowłosy, ja jednak nie spoglądałam w jego stronę, udawałam że dalej sprawdzam moje skrzypce.
-Oddaj moje kluczyki. - zwrócił się Kastiel do przyjaciela. Lysander sięgnął do jednej kieszeni, potem do drugiej i do trzeciej. Przeszukał każdy zakamarek swojego ubrania i nic. Zapadła ciężka cisza. -Nie mówi mi że...
-Zgubiłem je, nie mam ich... - teraz spojrzałam na miny moich kompanów. Kastiel ciężko westchnął i zakrył oczy dłonią.
-Musimy je znaleźć... Natychmiast! - teraz wszyscy ruszyliśmy w stronę parkingu. Po kolei sprawdzaliśmy korytarz przed przebieralnią, poczekalnie, tom pod stolikami i krzesłami.. Podeszłam do kogoś z obsługi.
-Przepraszam, nie znalazł pan przypadkiem kluczyków do samochodu? Mój przyjaciel je zgubił i teraz ich szukamy.
-Niestety, ale jeśli ktoś z personelu lub uczestników je znalazł to powinny być w biurze personelu. -poinformował mnie. -Teraz muszę wrócić do swoich obowiązków. - pracownik szybko odszedł. Podeszłam jeszcze do paru uczestników z pytaniem czy nie znaleźli przypadkiem kluczyków do samochodu. Poszłam na korytarz i odezwałam się do stojącego tam Kastiela.
-I co? Znaleźliście? - zapytałam, w odpowiedzi Kastiel przecząco pokiwał głową. -Pracownik mówił że mógł je ktoś znaleźć i zanieść do biura personelu.
-No to na co czekamy? Idziemy tam. - po drodze zapytaliśmy kogoś gdzie dokładnie znajduje się to całe biuro personelu. Pomieszczenie to znajdowało się obok toalet, dziwne miejsce na ale nie ma teraz czasu na zastanawianie się nad taką pierdołą. Oboje weszliśmy do pomieszczenie, był tam jeden członek personelu, właśnie pił kawę.
-Przepraszam, czy nie znalazł ktoś przypadkiem kluczyków do samochodu? - zapytałam wyprzedzając jakikolwiek złośliwy komentarz ze strony zdenerwowanego Kastiela.
-Niestety żadnych kluczyków nie było. Są dwa telefony, legitymacja i portfel. - odpowiedział mężczyzna. -Jeśli kluczyki się dzisiaj nie znajdą proszę się zgłosić za 2-3dni, przez ten czas ekipa sprzątająca na pewno je znajdzie. - Kastiel wyglądał na wściekłego i wiedziałam co mu chodzi po głowie, szybko zareagowałam.
-Choć idziemy szukać dalej. Czas nas goni. - Zaraz mamy występ a po kluczykach nie ma śladu, Lysandra też gdzieś wcięło. Przez chwilę się rozglądaliśmy gdy nagle dobiegł nas głos Lysa.
-Znalazłem! - zawołał triumfalnie Lysander i wręczył przyjacielowi klucze.
-Gdzie były? - zapytał czerwonowłosy, chowając przedmiot do swojej kieszeni. Na twarzy ewidentnie widać było ulgę, jaką odczuł po odzyskani swojej własności.
-Widzisz, okazało się że zostawiłem je w zamku w bagażniku. - odpowiedział Lys.
-Dobrze że się znalazły.
-Inaczej musieli byśmy na piechotę wracać do domu. - dodałam uśmiechnięta i zadowolona, że nie będę musiała wracać pieszo. Udaliśmy się do poczekalni i poprawiliśmy ubrania, lekko przycisnęłam rękę do piersi. Boli, a za chwilę będzie jeszcze gorzej.
_____________(())﹏﹏﹏﹏﹏﹏ミ(^●ω●^ミ )ノノ_____________
Zgubienie kluczy przez Lysandra wyszło całkowicie spontanicznie. W tym rozdziale miało być trochę intymniej między Kastielem i Eriel, czy się udało sami ocenicie. Dziękuje za komentarze, zmotywowały mnie do napisania tego rozdziału! A teraz z innej beczki, zgadnijcie co Kas chciał powiedzieć w tym momencie? "Przez chwilę patrzyliśmy sobie prosto w oczy. Kastiel wyglądał jakby chciał coś powiedzieć, ale ja byłam pierwsza."
-W samochodzie są moje drugie skrzypce, te i tak nie były potrzebne na drugi występ. - nadal mówiłam szybko, pewnie w żyłach mam trochę adrenaliny.
-Eriel. - odezwał się cicho czerwonowłosy.
-Trzeba je przynieść.
-Eriel.
-Spakuje te i przyniosę drugie. - ruszyłam w stronę wyjścia, nagle poczułam lekkie szarpnięcie.
-ERIEL! - Kastiel trzymał mnie za prawą rękę.
-Co? - spojrzałam na czerwonowłosego. Nie musi krzyczeć by zwrócić moją uwagę.
-Krwawisz... - odpowiedział spokojnie.
-He? - zaskoczona popatrzyłam na moją dłoń, z rysy płynęła krew. Pierwszy raz od paru minut zabrakło mi słów. -Och...
-Daj, ja zajmę się skrzypcami, a Kastiel opatrzy twoją ranę. - zarządził Lysander i zabrał ode mnie mój instrument.
-Weź kluczyki. - Kastiel sięgnął do kieszeni i wyjął kluczyki od samochodu, Lys je wziął i opuścił pomieszczenie. -Zostań tu, pójdę po apteczkę.
-Dobrze. - nie spierałam się z chłopakiem, patrzyłam jak podchodzi do jednego z pracowników konkursu. O czymś rozmawiali, po chwili Kas wrócił z białym pudełkiem. Chłopak spokojnie poprowadził mnie do pustej przebieralni i usadził na krześle, dostawił sobie krzesło i na nim usiadł. Białe pudełko z czerwonym krzyżykiem położył na moich kolanach i otworzył. Delikatnie złapał moją ranną dłoń, chusteczką wytarł zasychającą krew. Z apteczki wyjął wodę utlenioną i obficie polał po ranie, wzdrygam się na uczucie nieprzyjemnego pieczenia. Dezynfekcja się udała bo już nie czułam pieczenia, Kastiel ostrożnie wytarł pozostałości płynu z mojej dłoni. Serce podchodziło mi pod gardło, a jego dotyk sprawiał że robiło mi się gorąco. Intensywnie wpatrywałam się w jego twarz, co nie uszło jego uwadze.
-Zaraz mi dziurę wypalisz. - skomentował chłopak, a na jego twarzy zawitał zawadiacki uśmieszek.
-Sorki. - zawstydzona opuściłam wzrok i teraz przeszywałam wzrokiem zawartość apteczki. W białym pudełku znajdowały się plastry, bandaże i inne potrzebne rzeczy przy zranieniach i udzielaniu pierwszej pomocy. -Myślę że będę mogła zagrać normalnie, trochę będzie boleć ale dam rade. - Kastiel sięgnął do pudełka i wyjął duży plaster, otworzył go zębami i uważnie zaczął go przyklejać. Po chwili plaster był już porządnie przymocowany do mojej ręki, próbowałam cofnąć swoja dłoń i wyjąć ją z chwytu chłopaka. On jednak na to nie pozwolił i delikatnie splótł nasze palce, tak że moja dłoń była na jego. Moje i tak rozszalałe serce nadal przyśpieszało. Atmosfera jest taka przyjemna...
-Przepraszam. - szepnął, spojrzałam na niego zdezorientowana. Za co niby przepraszasz? Przecież nic nie zrobiłeś.
-Huh? Za co? - zapytałam spoglądając w jego czekoladowe oczy, w których widniał smutek.
-To przeze mnie cała ta afera z Debrą i konkursem. Przez to wszystko zostałaś ranna przez tą idiotkę. - odpowiedział smutno, jednak przy imieniu jego byłej jego głos lekko zadrżał w złości.
-Daj spokój, to nie twoja wina. Nic nie poradzisz na to, że Debra jest taka a nie inna. To tak jakbyś walczył z przypływem, nieważne co zrobisz i tak go nie powstrzymasz. Z resztą nie ma co już płakać nad rozlanym mlekiem. - próbowałam trochę pocieszyć Kastiel. Jednak fakt pozostanie faktem. Co się stało to się nie odstanie. Z zamyślenia wyrwał mnie nagły ruch Kasa. Przyciągnął moja dłoń do siebie i złożył delikatny pocałunek na plastrze. Moje źrenice rozszerzyły się w szoku, poczułam jak stado motyli przelatuje mi przez brzuch. Przez chwilę patrzyliśmy sobie prosto w oczy. Kastiel wyglądał jakby chciał coś powiedzieć, ale ja byłam pierwsza. -Zaraz nasza kolei, muszę sprawdzić moje skrzypce.- zabrałam rękę i wstałam, co spowodowało że zawartość apteczki rozsypała się na podłodze. Szybko opuściłam pomieszczenie nie zwracając na nic uwagi. Wpadłam na Lysandra, który był w pobliżu przebieralni.
-Wszystko w porządku? - zapytał podając mi skrzypce. Szybko chwyciłam za instrument i sprawdzałam struny.
-T-tak, będę mogła zagrać. - odpowiedziałam nie odwracając wzroku z skrzypiec.
-To dobrze, ale nie przemęczaj się. - uśmiechnął się białowłosy. -A Kastiel gdzie?
-Został w przebieralni. - chłopak spojrzał w stronę przebieralni a potem na mnie, na twarzy widniał mu uśmiech. Po chwili dołączył do nas czerwonowłosy, ja jednak nie spoglądałam w jego stronę, udawałam że dalej sprawdzam moje skrzypce.
-Oddaj moje kluczyki. - zwrócił się Kastiel do przyjaciela. Lysander sięgnął do jednej kieszeni, potem do drugiej i do trzeciej. Przeszukał każdy zakamarek swojego ubrania i nic. Zapadła ciężka cisza. -Nie mówi mi że...
-Zgubiłem je, nie mam ich... - teraz spojrzałam na miny moich kompanów. Kastiel ciężko westchnął i zakrył oczy dłonią.
-Musimy je znaleźć... Natychmiast! - teraz wszyscy ruszyliśmy w stronę parkingu. Po kolei sprawdzaliśmy korytarz przed przebieralnią, poczekalnie, tom pod stolikami i krzesłami.. Podeszłam do kogoś z obsługi.
-Przepraszam, nie znalazł pan przypadkiem kluczyków do samochodu? Mój przyjaciel je zgubił i teraz ich szukamy.
-Niestety, ale jeśli ktoś z personelu lub uczestników je znalazł to powinny być w biurze personelu. -poinformował mnie. -Teraz muszę wrócić do swoich obowiązków. - pracownik szybko odszedł. Podeszłam jeszcze do paru uczestników z pytaniem czy nie znaleźli przypadkiem kluczyków do samochodu. Poszłam na korytarz i odezwałam się do stojącego tam Kastiela.
-I co? Znaleźliście? - zapytałam, w odpowiedzi Kastiel przecząco pokiwał głową. -Pracownik mówił że mógł je ktoś znaleźć i zanieść do biura personelu.
-No to na co czekamy? Idziemy tam. - po drodze zapytaliśmy kogoś gdzie dokładnie znajduje się to całe biuro personelu. Pomieszczenie to znajdowało się obok toalet, dziwne miejsce na ale nie ma teraz czasu na zastanawianie się nad taką pierdołą. Oboje weszliśmy do pomieszczenie, był tam jeden członek personelu, właśnie pił kawę.
-Przepraszam, czy nie znalazł ktoś przypadkiem kluczyków do samochodu? - zapytałam wyprzedzając jakikolwiek złośliwy komentarz ze strony zdenerwowanego Kastiela.
-Niestety żadnych kluczyków nie było. Są dwa telefony, legitymacja i portfel. - odpowiedział mężczyzna. -Jeśli kluczyki się dzisiaj nie znajdą proszę się zgłosić za 2-3dni, przez ten czas ekipa sprzątająca na pewno je znajdzie. - Kastiel wyglądał na wściekłego i wiedziałam co mu chodzi po głowie, szybko zareagowałam.
-Choć idziemy szukać dalej. Czas nas goni. - Zaraz mamy występ a po kluczykach nie ma śladu, Lysandra też gdzieś wcięło. Przez chwilę się rozglądaliśmy gdy nagle dobiegł nas głos Lysa.
-Znalazłem! - zawołał triumfalnie Lysander i wręczył przyjacielowi klucze.
-Gdzie były? - zapytał czerwonowłosy, chowając przedmiot do swojej kieszeni. Na twarzy ewidentnie widać było ulgę, jaką odczuł po odzyskani swojej własności.
-Widzisz, okazało się że zostawiłem je w zamku w bagażniku. - odpowiedział Lys.
-Dobrze że się znalazły.
-Inaczej musieli byśmy na piechotę wracać do domu. - dodałam uśmiechnięta i zadowolona, że nie będę musiała wracać pieszo. Udaliśmy się do poczekalni i poprawiliśmy ubrania, lekko przycisnęłam rękę do piersi. Boli, a za chwilę będzie jeszcze gorzej.
_____________(())﹏﹏﹏﹏﹏﹏ミ(^●ω●^ミ )ノノ_____________
Zgubienie kluczy przez Lysandra wyszło całkowicie spontanicznie. W tym rozdziale miało być trochę intymniej między Kastielem i Eriel, czy się udało sami ocenicie. Dziękuje za komentarze, zmotywowały mnie do napisania tego rozdziału! A teraz z innej beczki, zgadnijcie co Kas chciał powiedzieć w tym momencie? "Przez chwilę patrzyliśmy sobie prosto w oczy. Kastiel wyglądał jakby chciał coś powiedzieć, ale ja byłam pierwsza."
Miałam nadzieję, że spyta się Eriel czy będzie jego dziewczyną, ale cóż...Kiedyś to nadejdzie prawda?
OdpowiedzUsuńRozdział fajny i czekam na następny!
Wspaniały, jak zawsze, życzę weny i czekam na następny rozdział!
OdpowiedzUsuńMysia~
Ja myślę, że chciał powiedzieć, że ją kocha. <3 Nie wiem czemu, ale mam takie przeczucie, że gdyby Eriel mu nie przerwała to by to powiedział. Rozdział po za tym mi się bardzo spodobał. Ja bym chciała trochę dłuższy bo jak czytam to nie mogę przestać! Twoje rozdziały są takie super,że bym je mogła czytać bez końca! No i się rozpisałam. :D
OdpowiedzUsuńKas i Eriel..Aww ♥..!
OdpowiedzUsuńKrwawisz! ....................... Oh.. - to było genialne!!!
OdpowiedzUsuńświetny rozdział nie mogę doczekać się nowego
I zapraszam też do mnie
sallywaynesweetcrush.blogspot.com
Czytam ten rozdział już po raz trzeci i za każdym razem jest cudowniejszy! :) ja chciałabym wiedzieć czemu Eriel przeniosła się do innego miasta? Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału!!
OdpowiedzUsuńŚwieetny, Kaaas <3 czekam na next, życzę weny!
OdpowiedzUsuńA, i mam nadzieję, że chciał powiedzisć jej, że ją kocha, jest dla niegk ważna/nakważniejsza, zależy mu na niej czy coś :3
Usuńprzeczytałam na czacie że już grudzień i że niedługo święta więc pomyślałam że pasowałby pocałunek pod jemiołą :) życzę WENY!! :)
OdpowiedzUsuńHej, od niedawna jestem fanką SF i szukam blogów o tej tematyce twój jest naprawdę świetny więc czekam na kolejne rozdziały😃 ~Kaazy
OdpowiedzUsuńBoże przeczytałam wszystkie rozdziały i nie mam dosyć czekam z niecierpliwoscią na kolejny rozdział <3
OdpowiedzUsuńczekam na rozdział z perspektywy Katiela~! ;*
OdpowiedzUsuń