Słodki Flirt Kastiel - Rozdział 27

    Kiedy następnego dnia przekroczyłam próg klasy wpadłam na Kastiela, chłopak złapał mnie za ramiona by mnie ustabilizować. Trwało to tylko chwilę, bo kiedy stanęłam na nogi puścił mnie. Momentalnie zatęskniłam za jego ciepłem i dotykiem, ale zakamuflowałam swoje myśli i się odezwałam.

-Och, sorki i cześć. - cofnęłam się o krok by na niego spojrzeć i zwiększyć dystans by nie rzucić się w jego objęcia.

-Hej, możemy pogadać?

-Hm, pewnie. - Kastiel rozejrzał się po sali, wskazał swoją ławkę. Ruszył w jej stronę a poszłam w jego ślady, kiedy przystanęliśmy chłopak przysiadł na blacie i nieznacznie zniżonym tonem głosu odezwał się.

-Wylosowałem twoją przyjaciółkę.

-Co? - popatrzyłam na niego nie rozumiejąc o czym on mówi.

-By kupić prezent pod choinkę, będę przy tym potrzebował twojej pomocy. - czerwonowłosy podrapał się po głowie i wytłumaczył o co mu chodzi. Zakupy z Kastielem!

-Okej, kogo wylosowałeś?

-Tą małą co rysuje. - odpowiedział

-Violettę, nie dziwię się że poprosiłeś mnie o pomoc, sam pewnie kupił byś coś nieodpowiedniego... - kiedy skończyłam chłopak uniósł brwi do góry a następnie uśmiechnął się zawadiacko. Dopiero teraz dotarło do mnie, że brzmiało to dwuznacznie.

-Nieodpowiedniego powiadasz, a co dokładnie chodzi Ci po głowię? - podłapał temat.
- Mi nic sprośnego po głowie nie chodzi... - uśmiech czerwonowłosego tylko bardziej się powiększył a oczy zalśniły w rozbawieniu.

-Nic nie mówiłem o sprośnych rzeczach. ale cóż zrobić? Głodnemu chleb na myśli. - zrobiło mi się strasznie gorąco, a twarz strasznie mnie piekła. Ewidentnie zrobił aluzję a ja dałam się tak złapać i powiedziałam to co mu przyszło na myśl. Dałam się nabrać!

-Ja... Znaczy... - nie wiedziałam co mu odpowiedzieć. Kastiel Kas objął mnie ramieniem i przyglądał mi się uważnie nie tracąc uśmiechu. Ugh! Tylko się pogrążam, a on coraz lepiej się przy tym bawi. Najlepszą obroną jest atak, więc muszę pokonać go jego własną bronią! Spokojnie, wdech i wydech. a teraz się uśmiechnij! -Wiesz... nic w tym złego że mam takie myśli. To raczej normalne, prawda? - powiedziałam niewinnie, uśmiechnęłam się i złapałam za jego dłoń, która zwisała z mojego ramienia. Wyglądał na trochę zaskoczonego. tego się nie spodziewał, że otwarcie przyznała bym się do takiej rzeczy. Kurcze, sama jestem zaskoczona, że coś takiego zrobiłam. -W każdym bądź razie pomogę wybrać Ci odpowiedni prezent. - podkreśliłam słowo 'odpowiedni' by nie wpadł na pomysł by dalej ciągnąc tą rozmowę. Zrzuciłam z siebie jego ramię i odsunęłam się kawałem by zrobić trochę przestrzeni między nami. Naprawdę żebym rozmawiała z nim o czymś takim, on sprowadza mnie na złą drogę. Kastiel już miał coś powiedzieć, gdy do sali w pośpiechu wpadła Iris.

-Eriel! - jej rude włosy rozczochrane przez pośpiech opadły jej na twarz, odgarnęła je ręką i próbowała się uspokoić oddech. Przytuła uwagę wszystkich który już zebrali się w sali.

-Iris, co się stało? - zapytałam zaniepokojona tym alarmem który wywołała moja przyjaciółka.

-Jak mogłyśmy o tym zapomnieć? - popatrzyła na mnie z niezadowoloną miną.

-O czym zapomnieć? O czym mówisz?

-W piątek mamy sprawdzian z Chemii! - co? CO?! Patrzyłam na nią w osłupieniu. Sprawdzian z chemii...! Na śmierć zapomniałam! Jeżeli dobrze pamiętam Pani Delanay mówiła że osoby, które go nie zaliczą będą po świętach zostawać przez CAŁY tydzień po lekcjach na dodatkowe zajęcia! A dodatkowe zajęcia z Panią Delanay to jedna z gorszych rzeczy jaka może się zdarzyć w tej szkole! A cały tydzień,dzień po dniu...to będzie piekło!

-Musimy to zaliczyć! W czwartek zamiast na zakupy, będziemy się uczyć! - to jest priorytet, wszystko inne schodzi nawet nie na drugi plan, ale na trzeci! W klasie zapanował niewielki chaos, najwidoczniej nie tylko my zapomniałyśmy o sprawdzianie, nawet Kastiel wyglądał na przejętego. Ale w sumie każdy by był wiedząc co go czeka jak nie zaliczy.

-Po sprawdzianie, pogadamy o tej... - uśmiechnęłam się do czerwonowłosego, bo nagle w padło mi coś ciekawego do głowy. -Przysłudze. - Kastiel zaskoczony uniósł brwi do góry, prosiło pomoc czyli o przysługę. Jeśli tego nie wykorzystam zawsze będę mogła go tym pomęczyć.

-O co chodzi? Jaka przysługa? - dopytywała się Iris kiedy usiadłyśmy przy swoich ławkach.

-Później opowiem,teraz mamy coś ważniejszego na głowie. Trzeba przypomnieć dziewczyną o sprawdzianie. - wyjęłam przypory na zajęcia i czekałam na Rozalię która od razu zajęła miejsce obok mnie.

-Cześć, co to za zamieszanie? - wskazała na poruszoną klasę. Wytłumaczyłyśmy Rozie zaistniałą sytuację, to samo zrobiłyśmy w przypadku Violetty, która spóźniła się na lekcje. Opowiedziałam dziewczyną że Kastiel poprosił mnie przy pomocy zakupu prezentu na wigilię klasową,oczywiście nie wspomniałam dla kogo.

    Następne dni uczyłyśmy się w domu, nadszedł czwartek i miałyśmy się uczyć u Violetty w domu. Przed wyjściem ze szkoły zaczepił mnie Natalniel.

-Możemy zamienić słówko? - dziewczyny popatrzyły na mnie, choć Rozalia patrzyła się w zupełnie inną stronę a na jej twarzy zagościł cwany uśmieszek.

-Poczekamy na dziedzińcu. - zaproponowałam Violetta.

-Okej, za chwilę przyjdę. - zawołałam kiedy odchodziły, następnie zwróciłam się w stronę blondyna.

-Więc kiedy idziemy na zakupy?

-W sobotę po południu, jeśli Ci pasuje. - Nat niecierpliwie wyczekiwał mojej odpowiedzi.

-Hmm, może być. - uśmiechnęłam się, blondyn westchnął i odwzajemnił uśmiech.

-Przyjdę po ciebie o dwunastej przejdziemy się po sklepach i bazarze.

-Dobra, a teraz lecę. Będę uczyć się z dziewczynami na jutrzejszy sprawdzian.

-Też muszę lecieć, obiecałem rodzicom że pomogę Amber w matmie. - poklepałam go po ramieniu, by dodać mu otuchy, ale chyba tego nie zrozumiał. Biedny musi się użerać z Amber.

-To powodzenia i do jutra. - ruszyłam na dziedziniec, gdzie czekały na mnie przyjaciółki. Ruszyłyśmy do domu Violetty, po drodze powiedziałam im że w sobotę idę pomóc wybrać Natanielowi prezent. Taty Violetty nie było jeszcze w domu, miał wrócić dopiero wieczorem, więc cały dom miałyśmy dla siebie. Usiadłyśmy w salonie przy stoliku i zaczęłyśmy rozwiązywać zadania. Pomagałyśmy sobie nawzajem i tłumaczyłyśmy zadania i formułki. Patrząc na moje zadanie robiłam się coraz bardziej senna, oczy powoli mi się zamykały.

-Ghyaa! Nie mogę już patrzeć na te mole i jony! A tablice Mendelejewa to najchętniej bym spaliła wraz z tym durnym podręcznikiem! - wybuchła naglę Rozalia, zaskoczona aż podskoczyłam w miejscu i od razu się rozbudziłam.

-Spokojnie, jeszcze tylko dzisiaj i jutro. Następna chemia dopiero w nowym roku. - Iris próbowała uspokoić białowłosą przyjaciółkę.

-Ale ja już nie mogę!

-Lepiej zróbmy przerwę. - rzuciłam długopis na zapisany zeszyt i go zamknęłam. Wyciągnęłam się trochę i przetarłam oczy.

-Rozalia może czekolady? Zawsze pomaga. - zaproponowała Viola

-I gorącej kawy? Napiła bym się na pobudzenie, bo gdyby nie Rozalia to bym zasnęła. - oparłam się na rękach.

-Uh, chętnie. - odpowiedział cicho Rozalia.

-Zaraz przyniosę. - Violetta wstała od stolika i popędziła do kuchni.

___________Zz_(ミ^-ω-^)﹏﹏﹏(())______________________
Ostatni rozdział był dawno temu, bo na początku grudnia. W końcu udało mi się napisać rozdział 27, kryzys z pisaniem długo się utrzymuje ale się nie poddam i będę pisać!
Dla ciekawych, inną najgorszą rzeczą jaka może przytrafić się w szkole (oprócz zawieszenia, wyrzucenia ze szkoły i niezdania do następnej klasy) jest zostanie w kozie z Amber i jej paczką xD.
Zachęcam do komentowania :).
Wesołych!!

Komentarze

  1. Hehe, niezły rozdział :D Zaczęłam Cię czytać niedawno i załuję, że nie wcześniej ;/ Życzę weny! Do zoba!

    PS Smacznego jajka i tego co się życzy na Wielkanoc... xD :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A! I kiedy można się spodziewać next'a? za miesiąc, czy pokonasz kryzys wenowy i napiszesz za tydzień? ;D

      Usuń
    2. W połowie kwietnia, może wcześniej. Zobaczymy :)

      Usuń
  2. Super rozdział! Tego się nie spodziewałam, a i tak szczerze to czytam cię od... chyba roku albo może mniej, dobra nie wiem ale dopiero teraz się ujawniam ;) A i jeszcze coś! W te pinkne świnta życzę ci dużooo weny i mokrego zająca czy jakoś tak, no wiesz o co biega :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Może i był kryzys, ale rozdział się pojawił i jestem spełniona!! W wolnych chwilach zapraszam do mnie. Pozdro ❤

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne jak zawsze , życzę dalszych pomysłów <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja jestem ciekawa jak Kastiel zareaguje, jak się dowie o zakupach Eriel i Nata :D Czy może pokaże swoje pazurki zazdrości, a może po prostu to oleje? Albo wgl się o tym nie dowie? ...Kurczę jestem tak niesamowicie zaciekawiona, smutno mi, że trzeba poczekać :( No ale cóż, jakoś powstrzymam swoją niecierpliwość :) W końcu warto będzie czekać ^^
    Przesyłam Ci mnóstwo weny, czasu i chęci do pisania. Ściskam Cię mocno i pozdrawiam gorąco ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Łojeju czytałam wcześniejsze rozdziały już z parę miesięcy temu, jeżeli się nie mylę i mało co pamiętam, będę musiała to nadrobić, bo uwielbiam Twój sposób pisania :)
    Pozdrawiam i weny! :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Każdy kolejny rozdział jest coraz ciekawszy od poprzedniego *.* czekam na kolejne ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Już przez ten kryzys, przestałam codziennie spoglądać na Twojego bloga. Ale ostatnio coś mnie wzięło i BAM! Jest rozdzialik! Cieszyłam się, jak małe dziecko, które dostało zabawkę. Mam nadzieję, że na kolejny nie będziemy równie długo czekać :P

    OdpowiedzUsuń
  9. Super rozdział muszę przyznać,oby tak dalej ^^
    Tak btw. zapraszam do mnie:
    http://uwiezionasercem.blogspot.com/
    Weny weny i weny życzę ;))

    OdpowiedzUsuń
  10. Hejka świetne opowiadanie >.< Uwielbiam twój sposób pisania. Nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów a zwłaszcza tych z punktu widzenia Kasa. Weny życzę (*.*)

    OdpowiedzUsuń
  11. Please daj 28 bo smutam jak nie ma :c czytałam całe już z 5 razy.Weny życzę i szybkiego dodania 28 części :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetne opowiadanie (^.^) już nie mogę doczekać się kolejnych rozdziałów. Życzę duuuużo weny :-)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz